(Żyła około roku Pańskiego 60)
Martyrologium rzymskie nadmienia, iż święta Pertonella była córką świętego Piotra, który zanim powołany został przez Pana Jezusa na apostoła, zaślubiony był ze świętą Perpetuą, która za wiarę poniosła śmierć męczeńską.
Święta Petronella przyszła na świat w Galilei, jednej z prowincji Palestyny, w której narodził się, żył i umarł za nas Jezus Chrystus. Rok jej urodzenia nie jest nam znany, ale nie ulega wątpliwości, że przyszła na świat zanim święty Piotr został powołany przez Zbawiciela i otrzymał imię Piotra. Jak z tego wynika, imię Petronelli, które pochodzi od imienia Piotr, nie było jej nadane przy urodzeniu, lecz dopiero przy chrzcie świętym.
Gdy książę apostołów osiadł w Rzymie, aby w tym grodzie założyć swoją stolicę jako biskup świata całego, święta Petronella poszła za nim i pod przewodnictwem duchownego i rodzonego swego ojca wiodła życie doskonałej chrześcijanki.
Święty Marceli, syn Marka, wielkorządcy rzymskiego, w liście swoim, znajdującym się w aktach męczeńskich świętych Nereusza i Achilleusza, mówi o niej, iż była to dziewica wielkiej świątobliwości, znana w Rzymie pomiędzy wszystkimi chrześcijanami z wielkiego miłosierdzia względem biednych. Dalej opowiada, że zapadła była w ciężką chorobę, dotknięta bowiem paraliżem przykuta była do łoża i ciągłych doznawała boleści. Przejęta wielką miłością krzyża Chrystusowego od dawna wzdychała za cierpieniami, a nawet, pobudzona do tego szczególną łaską Boską, prosiła o nie Pana Jezusa, toteż znosiła je z przedziwną cierpliwością i poddaniem się woli Bożej. Nikt ją nigdy nie słyszał uskarżającą się; przez długi czas leżąc bezwładnie i prawie bez przerwy doznając dotkliwych cierpień, ani na chwilę nie traciła spokoju wewnętrznego i swobody ducha. Była uderzającym przykładem cierpliwości chrześcijańskiej i dlatego chrześcijanie tłumnie się do niej garnęli, aby podziwiać w niej tę cnotę. Odznaczała się także szczególnym nabożeństwem do Najświętszej Marii Panny, której pośrednictwu przypisywała wszystkie łaski, jakie od Boga odbierała, i w każdej rozmowie zachęcała wiernych, aby się do Niej we wszelkich potrzebach z największą ufnością uciekali.
Gdy choroba świętej Petronelli stawała się coraz cięższą, niektórzy chrześcijanie dziwili się, dlaczego św. Piotr, jako jej rodzony ojciec, któremu Pan Bóg udzielił był łaski uzdrowienia tak wielkiej liczby innych chorych, nie uzdrowi własnej córki. Razu pewnego ośmielił się nawet jeden z chrześcijan, imieniem Tytus, z wielkim uszanowaniem zapytać go o to, i to w obecności wielu osób, zgromadzonych w mieszkaniu św. Petronelli. Św. Piotr, oświecony w szczególny sposób przez Ducha świętego i wiedząc, jak wielkim polem zasługi była dla jego córki ta choroba i na jakie niebezpieczeństwa narażałaby ją jej niezwykła uroda gdyby była zdrowa, dał Tytusowi taką odpowiedź: “Niemoc ta dana jest córce mojej od Pana Boga, na straż czystości i pokory. Gdyby teraz, w kwiecie swojej młodości, była zdrowa, mogłaby się dać uwieść pokusom tego świata.
Niemoc cielesna jest zdrowiem jej duszy. Wszakże, abyście nie mniemali, iż moc Chrystusowa, która mi jest dana na leczenie chorych, i jej wyleczyć by nie mogła, każę jej wstać, aby zupełnie zdrowa służyła nam i wraz z nami do stołu zasiadła”. Jakoż po modlitwie, którą odprawił, Petronella wstała jak najzdrowsza, przez cały wieczór krzątała się około obsługi licznych gości, a później z powrotem w chorobę zapadła.
Święta Petronella
Piszą, że święta Petronella jeszcze kilka lat chorowała i dopiero po męczeńskiej śmierci świętego Piotra znowu cudownym sposobem przez niego uzdrowiona została. Nadto, co również było cudem, nie tylko odzyskała zupełne zdrowie, lecz jak gdyby odmłodniała i uroda jej, z której już pierwej słynęła, stała się jeszcze większą. Godna córka księcia apostołów, przez niego samego na drogach wysokiej świątobliwości wyćwiczona, a teraz jego opieką z Nieba wsparta, czyniła wielkie postępy w doskonałości chrześcijańskiej. Uwolniona od cierpień, których przez wiele lat doznawała, różnymi umartwieniami trapiła swoje ciało i dni całe spędzała na modlitwie i na uczynkach miłosierdzia chrześcijańskiego. Dom jej stał się schronieniem najpotężniejszych dziewic chrześcijańskich, w którym pod jej przewodnictwem żyły jak gdyby w klasztorze. Sama Święta opuszczała dom jedynie dla odwiedzania chorych chrześcijan, albo też dla grzebania ciał tych, którzy zginęli śmiercią męczeńską.
Pan Bóg wkrótce jej wysokie cnoty raczył uświetnić darem czynienia cudów. Nie było choroby, która by na jej modlitwę nie ustąpiła; sama jej chęć pomodlenia się za jakiego chorego, jak świadczą akta kościelne, już go niezwłocznie uzdrawiała.
Sława jej cnót stała się w końcu tak wielką, że pewien bogaty pan rzymski imieniem Flakkus, poganin, zapragnął ją poznać, a ujęty jej wielką urodą i pięknem duszy, postanowił prosić o jej rękę. W kilka dni po tym przybył do niej z świetnym orszakiem i wręcz jej oświadczył, iż pragnie ją pojąć za małżonkę, oznajmiając przy tym, jak bardzo jest bogaty, do jak świetnego rodu należy i jak wysokie stanowisko czeka ją w świecie, gdy zostanie jego żoną. Święta od dawna ślubowała była dziewictwo swoje Panu Jezusowi, nie chciała jednak przez wyraźną odmowę ściągać na siebie i na wszystkich swoich prześladowania tego nader możnego poganina, poprosiła go zatem, aby jej zostawił trzy dni czasu do namysłu. Flakkus zgodził się na to, nie wątpiąc, iż mu ręki swojej nie odmówi. Tym czasem Petronella przez te trzy dni tak gorąco się modliła i tyle łez wylała przed Bogiem, prosząc Pana Jezusa, aby ją od tego związku jakimkolwiek sposobem wyzwolił, że jej Niebieski Oblubieniec raczył ją miłościwie wysłuchać. Gdy nadszedł dzień trzeci, zawezwała do swego domu świątobliwego kapłana nazwiskiem Nikodem, który wyspowiadał ją, po czym odprawił w jej mieszkaniu Mszę świętą i udzielił jej Komunii świętej. Niezwłocznie po jej przyjęciu Petronella spokojnie zasnęła w Panu. Umarła dnia 31 maja, w którym to dniu Kościół obchodzi jej święto.
Ciało tej świętej dziewicy pochowane było na drodze ardeatyńskiej, gdzie dawniej był cmentarz i kościół pod jej wezwaniem. Później papież Paweł I przeniósł jej błogosławione zwłoki do bazyliki watykańskiej świętego Piotra i tam wzniósł dla niej marmurowy grobowiec z napisem: “Przezacnej Petronelli, najdroższej córce”. Na koniec wybudowano dla niej w tejże bazylice osobną kaplicę i tam ciało jej złożono w roku 1606, głowę zaś w bogatym relikwiarzu przechowują w zakrystii.
Nauka moralna
Piękność przemija, cnota pozostaje. Jest to prawda niezbita, a mimo to ludzie więcej wierzą w piękność niż w cnotę. Ponieważ świat tak wielką przywiązuje wagę do piękności ciała, przeto niewiasty, chcąc się przypodobać, starają się wszelkimi sposobami podnieść wrodzony wdzięk ciała. Stroją się one w piękne szaty, w świecące ozdoby, splatają włosy i układają je na głowie w wszelkie możliwe kształty, barwią je nawet, chcąc je uczynić piękniejszymi, bielą i różują twarz i szyję, aby w ten sposób dodać sobie wdzięku i jeszcze więcej uwydatnić naturalne powaby ciała. Nie myślą o tym, że przez to same siebie oszukują, a nieraz przyśpieszają tym sposobem chwilę upadku i oszpecenia. Jak długo bowiem trwa ta piękność ich ciała? Krótki tylko czas – kilka tylko lat prawdziwego wdzięku, a potem jakże szybko więdnie! A jakże często dla piękności ciała ginie piękność duszy! Piękność ciała budzi chęć przypodobania się, duma i zarozumiałość napełniają serce i odciągają je od Boga, a w wielu wypadkach następują grzechy namiętności i nieczystości, które wiodą duszę do zupełnego upadku. Nieczysta dusza, chociażby w ciele najpiękniejszym, porównana być może z prześlicznym naczyniem, mieszczącym w sobie brudy.
A jednak tyle dziewic goni za tą ułudą zewnętrzną, zazdrości innym, posiadającym te zewnętrzne piękności w wyższym nieco stopniu! Jakże nierozsądny jest świat, pokładający szczęście na tej ułudnej a tak znikomej i krótkotrwałej piękności! Nigdy ona nie dosięgnie i nie dorówna piękności duszy.
Jedynie cnota jest długotrwała i wieczna. Cóż by święta Petronella była zyskała na swej piękności? Oczywiście świetne, wesołe, pełne rozkoszy doczesnych życie, ale jak krótko byłoby to wszystko trwało? Kilka lat, a może tylko kilka miesięcy, bo i tak się nieraz w życiu zdarzać zwykło. Na świecie rozkosz z boleścią zawsze idzie w parze, boleści cielesne nieraz nawet przeważają, bo rzadko spotkamy człowieka całkowicie zdrowego – a sama zewnętrzna piękność ciała nie wystarcza do zupełnego szczęścia doczesnego. Jedynie cnota pozostaje niezmienna, ona temu znikomemu ciału dodaje wartości i często chroni je od nagłego upadku, bo nie pozwala rozwinąć się namiętnościom.
Cóż by się było stało z świętą Petronellą, gdyby poddała się była zachciankom ciała? Byłaby krótki czas szczęśliwa ziemską szczęśliwością, tak szybko przemijającą, że jednak nie uległa zachciankom ciała, nosi teraz na wieki koronę czystości dziewiczej, która daje jej szczęśliwość wieczną.
Duszo chrześcijańska! miej zawsze w pamięci tę szczęśliwość, jaka oczekuje twą duszę, jeżeli zamiast starać się o zbyteczne podniesienie piękności ciała, pomyślisz raczej o duszy i ćwicząc ją w cnocie, do coraz większej doskonałości doprowadzać ją będziesz! Dla tej pięknej i wiecznej nagrody warto dołożyć starań.
Rozważmy wszystko dokładnie i postępujmy podług podanych wskazówek, aby tym sposobem osiągnąć nagrodę w szczęśliwości wiecznej.
Modlitwa
Boże, któryś świętą Petronellę ciężką chorobą cierpliwie znoszoną, do wysokiej doprowadził świątobliwości, daj nam za jej wstawieniem się i przykładem, abyśmy wszelkie spotkać nas mogące boleści cierpliwie znosili, a tym samym na obfitszą nagrodę w wieczności sobie zasłużyli. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który króluje w Niebie i na ziemi, po wszystkie wieki wieków. Amen.
Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku – Katowice/Mikołów 1910r.
Ciesze sie ze znalazlem twoja strone, teraz jestem tu stalym gosciem
Smierc Sw Petronilli wg widzen Marii Valtorty: http://www.bardstown.com/~brchrys/Fenicola.html
niestety po angielsku