Dzień trzeci – Jezus przekazuje Kapłanowi swe cnoty

DZIEŃ TRZECI

JEZUS PRZEKAZUJE KAPŁANOWI SWE CNOTY

I. Pokora Kapłana

Moja istota ludzka jest wobec Boga jakby nicością. To też unicestwiłem się przed majestatem mego Ojca. Przyjąłem postać niewolnika. Upodobniłem się do robaka ziemskiego, chciałem, by mię uważano za ostatniego z ludzi, za człowieka, przeznaczonego na cierpienia.
Jemu, memu Ojcu, Początkowi wszechrzeczy, Istocie nieskończonej, Panu Najwyższemu, niech będzie cześć i chwała na wieki wieków.
Mnie, Synowi człowieczemu, stworzeniu z nicości, według mego Człowieczeństwa, niech będzie poniżenie i zawstydzenie.

Jestem Świętym nad świętymi, z natury oddzielonym od grzeszników, lecz wziąłem na siebie twój grzech i grzechy wszystkich ludzi.
To też zasłużyłem na wszystkie ciosy gniewu Bożego. Słusznie nasycon byłem zelżywościami i jakby starty ręką Wszechmocnego.
Przekleństwo należne grzechowi słusznie przylgnęło do mnie jak szata, rzuciło się jak potok w me wnętrzności, przeniknęło mię jak oliwa aż do szpiku kości.
Jeśli się tak słusznie ze mną obchodzono, ponieważ wziąłem na siebie grzech cudzy, to na cóż nie zasłużył grzesznik?
Jeśli tak się obchodzono z drzewem zielonem, to cóż będzie z suchem?
O Synu mój, do jak strasznego stanu doprowadził cię grzech! Czyż nie jest rzeczą słuszną, abyś przepędził swe życie w dobrowolnem poniżeniu przed Ojcem moim, przed ludźmi i przed twem własnem sumieniem?

Jesteś z istoty swej stworzeniem, nieskończenie zależnem pod każdym względem od swego Stwórcy, swego Odkupiciela, Sprawcy twego uświęcenia.
Nie możesz ani istnieć, ani działać, ani się poruszać bez ciągłej pomocy Jego wszechmocnego ramienia.
Nie możesz w porządku nadprzyrodzonym ani powziąć nawet zwykłego pragnienia zbawiennego, ani jednej dobrej myśli, ani uczynić najmniejszego wysiłku, aby się zbliżyć do Boga.
Nie możesz trwać ani nawet na chwilę w Jego przyjaźni, nie możesz w niej czynić postępów, ani nie możesz w niej wytrwać, jeśli cię łaska podtrzymywać nie będzie.
Twoja natura upadła jest sama z siebie zdolna do wszelkich zbrodni.
Jesteś tylko kroplą wody, zanurzoną w głębinach morskich, ale ta kropelka zawiera w zarodku wszystkie złości, wszystkie zbrodnie świata całego.
Gdyby cię łaska ma nie uprzedziła, mógłbyś rzeczywiście dopuścić się wszystkich zbrodni.
Uniż się przed mym Ojcem. Uznaj swą nędzę nieskończoną, a Bóg się zbliży do ciebie, oczyści twą duszę i umiłuje cię.
Miej zawsze przede mną serce skruszone i upokorzone. Nie przypisuj zasłudze swej żadnych zdolności, żadnego powodzenia, żadnego dobrego uczynku, żadnego daru Bożego. Zwłaszcza nie chlub się, żeś został wyniesiony do nieskończonej godności kapłańskiej, gdyż otrzymałeś ją darmo.
Rozgraniczaj należycie w sobie to, co jest z Boga, od tego, co z ciebie. Sam z siebie masz nicość, grzech i prawo do piekła. Wszystko inne jest moją własnością, dziełem mojej dobroci i mego miłosierdzia.
Kochaj życie ukryte i szukaj go. Ani świetny talent, ani działalność naturalna, ani ruchliwość nie nawracają do mnie dusz.
Usuń ze swego postępowania wszystko, co ludzkie, aby być wyłącznie mem narzędziem, echem mojem.
Bądź pokorny wobec bliźniego; znoś jego słabości, miej wyrozumienie dla jego niemocy, uniewinniaj jego błędy. Przyciągaj dusze cierpliwością, słodyczą, uprzejmością w obejściu.
Dźwigaj chętnie brzemiona innych. Stań się sługą wszystkich. Jako Kapłan przyszedłeś, aby służyć, a nie aby ci służono.
Bądź pokorny sam w sobie. Uznawaj chętnie swe winy, przyjmij upokorzenia, jakie ściągasz na siebie swą nieudolnością, niepowodzeniem i błędami.

Pójdź za mną po drodze kalwaryjskiej. Rozkoszuj się w milczeniu zniewagami i wzgardą, jakiemi mię świat obrzuca w mej własnej Osobie i osobie moich Kapłanów.
A jeśli ci trudno zrozumieć tę lekcję pokory, proś mnie, módl się do pokornej Dziewicy z Nazaret, mojej i twojej Matki. Błagaj mię abym ci otworzył oczy, a przekonasz, się, żeś pokryty od stóp do głowy ranami, jakie ci zadała pycha, że wszystkie władze twej duszy toczy ten rak, że każda cząstka istoty twojej zarażona jest tym jadem.
Lecz ty, synu mój, godny pożałowania ślepy jesteś na duszy i myślisz, żeś zdrowy i piękny i cnotliwy i godzien szacunku i podziwu.
Módl się do mnie, a usunę z. oczu twych te łuski, które ci nie dozwalają ujrzeć swej duszy w całej jej nędzy i w calem jej ogołoceniu.

Do kogoż się skłonię, jeżeli nie do serca skruszonego i upokorzonego?
Serce pokorne żyje w prawdzie, zadowolone jest ze swej nicości, nie przywłaszcza sobie praw należnych Bogu samemu, Istocie najwyższej.
Jeśli kto jest maluczki niech przyjdzie do mnie.
Przeciwnie, serce pyszne napełnia mnie odrazą, nosi na czole znamię szatana, ojca pychy, i kłamstwa.
Ucz się ode mnie, że jestem cichy i pokornego serca, a znajdziesz już tu na ziemi odpoczynek dla duszy swojej.

II. Czystość Kapłana

Kocham dusze czyste. Moją Matką była Niepokalana, moim Ojcem przybranym był sprawiedliwy i czysty Józef, mym uczniem ukochanym był Apostoł-dziewiczy.
I tak w ciągu wieków zawsze z upodobaniem otaczałem się zastępem czystych kapłanów. Nic zbrukanego nie może się zbliżyć do mego Ołtarza.
Jak piękne jest w mych oczach to pokolenie dusz czystych! One są dla mnie koroną chwały, ozdobą i przedmurzem mego Kościoła, zawstydzeniem i postrachem szatanów.
Powołałem cię, mój synu, do godności mego dworzanina, a w niebie miejsce Twe będzie w orszaku Baranka bez zmazy.
Ach, jakże cię ukochałem !
Czystość kapłańska jest perłą drogocenną, lecz nosisz ją w kruchem naczyniu.
Zostawiłem ci twą ludzką naturę z jej skłonnościami do złego, jej namiętnościami i jej cichą pobłażliwością dla grzechu. Lecz równocześnie użyczyłem ci cząstki Boskiej mojej mocy, udarowałem cię łaską stanu w chwili święceń i nie przestaję cię wspierać swemi natchnieniami.
Zostawiłem ci ciało śmiertelne z jego słabościami, niestałością, odruchami buntu, ale przygotowałem dla ciebie pokarm niebieski, Chleb aniołów, swe Ciało i swą Krew, aby zgasić w tobie ogień grzechu, pokrzepić twe siły i podtrzymywać twą odwagę.
Dozwalam szatanowi zastawiać na ciebie sidła, wydawać ci nieustanne walki, lecz równocześnie powierzyłem cię swej Matce, Tej, która starła głowę wężowi. Ona będzie walczyć za ciebie, jeśli wiernie będziesz wzywał Jej pomocy. Z Jej pomocą możesz być pewnym zwycięstwa.
Lecz wiedz, że trzeba czuwać i modlić się nawet w starości i aż do śmierci.
Podejmij odważnie walkę. Nikt nie jest kuszony ponad swe siły. Ale nikt wieńca nie otrzyma, jeśli się nie potykał należycie.

Kapłanie mój, bądź czysty! Uczestniczysz w macierzyństwie Panny nad pannami. Ona obdarzyła mnie istnieniem ludzkiem, a ty mi dajesz byt sakramentalny. O, jakżesz powinieneś za Jej przykładem być czystym i bez plamy.
Oddzielony zostałeś od reszty ludzi, abyś do mnie tylko należał. Twe myśli, dążenia, pragnienia, uczucia, działalność, wszystko do mnie należy.
Jak ja, tak i ty powinieneś być na usługach dusz. Masz być pośrednikiem między Bogiem i ludźmi, pouczać wiernych, upominać ich, podnosić ich i odpuszczać im grzechy.

Bądź czysty! Jakżebyś bez tej cnoty mógł ludziom spojrzeć w oczy, zasiąść bez rumieńca w trybunale Pokuty, słuchać bez wyrzutów sumienia zwierzeń grzeszników, pobudzić ich do delikatnych, a uciążliwych wyznań i natchnąć ich obrzydzeniem dla tego straszliwego raka nieczystości, jeśliby widzieli, że toczy on twoje własne serce?
Jakbyś mógł publicznie głosić czystość obyczajów, wysławiać piękność niewinności, powstawać przeciw zgorszeniom, jeślibyś nie mógł zapytać bez obawy sprzeciwu: Kto z was dowiedzie na mnie grzechu?
I jakżeż, twe serce byłoby podłe, gdybyś udawał cnotę, mając sumienie splugawione!

Kapłanie mój, z racji swego posługiwania stykasz się nieustannie z błotem grzechowem. Występek nieczysty mówi do ciebie, spogląda na ciebie, otacza cię, ociera się o ciebie, idzie wszędy za tobą.
I jakżesz ustrzeżesz się tej ohydy, jeśli nie będziesz czuwał, stale trzymał się mej Boskiej ręki?
Nie możesz się zadowolić czystością połowiczną. Ścieżka grzechowa jest śliska, jeśli tylko krokiem na nią stąpisz przez twe drobne nieroztropności, czy będziesz się mógł zatrzymać i nie upaść w przepaść?
Bądź pokorny i nie ufaj sobie. Widziałem, jak upadały filary mego Kościoła, a zdawały się tak niewzruszalne, jak Hieronim na pustyni.
Nie miej się za bardziej cnotliwego, mniej narażonego na niebezpieczeństwa, albo mniej wrażliwego na ataki złego, aniżeli inni. Jeśliś nie upadł dotąd, wiedz, że to ja zachowałem cię od pokus do grzechu, litując się nad twoją słabością. Gdybyś zuchwale polegał na sobie, musiałbym ci odjąć Swą pomoc i zostawić cię samego w duchownej swojej nędzy.
Bądź czysty w swych myślach, pragnieniach, wyobraźniach, spojrzeniach, słowach, uczynkach i ruchach.
Bądź poważny i powściągliwy w swych stosunkach, rozmowach i całem postępowaniu.
Bądź uprzejmy dla wszystkich, ale nie spoufalaj się z nikim. Nie żałuj nikomu swego serca, sił, zdolności, ale strzeż z zazdrością dziewiczości swego serca.
Czuwaj nad swemi zmysłami. Jedna iskierka, jedno nieroztropne spojrzenie może rozniecić ogień tlejący pod popiołem i zniweczyć cnotę najhardziej wypróbowaną.
Umartwiaj swe ciało i podbijaj je w niewolę z obawy, byś innym przepowiadając sam siebie nie zgubił.
Unikaj jak węża okazji do grzechu. Jeśliby dla jej uniknięcia należało poświęcić swe oko, albo swą rękę, nie wahaj się. Inaczej upadniesz, zginiesz.
Wyznawaj pokornie swe winy. Uciekaj się do swej Matki Panny przeczystej, a potem podejmij walkę stanowczo, a z ufnością.

III. Bezinteresowność Kapłana

Chrystus nie szukał sam siebie. Spełniłem tu z posłuszeństwa Dzieło wyznaczone przez mego Ojca, a dziełem tern było odkupienie ludzi pracą, trudem, ubóstwem, upokorzeniem, cierpieniem i śmiercią.
Przyszedłem, aby być ofiarą za ludzkość, wziąść na Siebie jej grzechy i ponieść za nie karę, aby jej zapewnić swą męką i Ofiarą Życic wieczne.
A ty, mój Kapłanie, podjąłeś się dobrowolnie wieść tu na ziemi me Życie ofiarne, aby zbawiać ludzi.

Stałem się pokarmem dla dusz, tak i ty musisz się zgodzić, aby twoi wierni przyswoili sobie jako
pokarm twój czas, twe siły, twe zdolności, aby używali i nadużywali twej cierpliwości, zdrowia, mienia, bez żadnej dla ciebie na ziemi korzyści. Grono winne ma być wytłoczone. Inaczej nie wyda swego drogocennego płynu.
Kapłan na moje podobieństwo stworzony został na to, aby go poniekąd zdeptały dusze, zabierając mu czas wygód a nawet życie.
Jakiżby to był zawód dla mnie, gdybym pod wieczór twego życia ujrzał twe grono nietknięte jeszcze, a twój kielich próżny!

Nie miałem gdzie głowy skłonić. Urodziłem się i wyrosłem w ubóstwie. Umarłem obnażony na krzyżu i złożono mię w grobie wynajętym.
O, jak mało przystoi ci, mój Synu, zajmować się tyle dobrami ziemskiemi. Królestwo nasze nie jest z tego świata. Nie mamy tu na ziemi stałego mieszkania. Dlaczegóż się przywiązujesz do rzeczy przemijających?
Nie niepokój się zatem nigdy mówiąc: Co będę jadł, co będę pił, czem się przyodzieję. O takie rzeczy troszczą się poganie. Ty masz w niebie Ojca wszechmogącego, a on stara się o ciebie, żywi nawet ptaszęta niebieskie.
Staraj się najpierw rozszerzać me królestwo na ziemi. Bądź ze mną Kapłanem, a resztę da ci Ojciec niebieski w swym czasie.
Jesteś ze mną Odkupicielem, Ofiarą, Pasterzem mej owczarni.
Dobry Pasterz nie obdziera swych owieczek; przeciwnie, daje za nie swe życie.
Czyń lak i ty, a owieczki me będą słuchały głosu twego i dzięki tobie osięgną zbawienie.
Nie targuj się nigdy ze swymi wiernymi o rzeczy materjalne. Takie postępowanie Pasterza zgorszyłoby ich i oddaliłoby ode mnie me owieczki.
Jeśliby kio chciał ci zabrać twój płaszcz, daj mu jeszcze swą suknię. Ci, których przyszedłem odkupić, obchodzili się ze mną, jak z wyjętym z pod prawa.
Tak będą się obchodzili z tobą twoi właśni wierni: uczeń nie jest nad Mistrza.
Ty sam, mój synu, skrzywdziłeś mię często okrutnie, obrażając mię po tylu dobrodziejstwach.
Coby się stało z. tobą, gdybym postąpił z tobą według surowości mych praw? A coby się stało z mą owczarnią, gdyby Kapłan domagał się od niej zawsze ścisłej sprawiedliwości?
Nie na ziemi masz, dochodzić swych praw. Tu jesteś ze mną żertwą, przeznaczoną na wyniszczenie, podeptanie nogami. Musisz w niej wziąść udział aż do Kalwarji.
Lecz nie bój się. W wieczności porządek będzie przewrócony. Tam moi Kapłani, którzy mię naśladowali w ubóstwie i upokorzeniu, sądzić będą dwanaście pokoleń izraelskich; siedzieć będą po mej prawicy między książętami mego ludu.
Czyń dobrze póki czas. Wyrzecz się rychło wywygód, spoczynku, zbytniej troski o zdrowie.
Otrzymałeś darmo, rozdawaj bez wyrachowania.
Jeśli raczę używać cię do swego dzieła, zachowam ci także siły. Jeśli zsyłam na ciebie słabości wiedz, że mam w tern miłościwe jakieś zamiary.
Przyszedłem służyć, a nie żeby mi służono. I ty także masz być sługą wszystkich i śpieszyć na najlżejsze wołanie duszy uciśnionej.
Jaka to niewłaściwość, jeśli zaniedbujesz duszę nieśmiertelną, odkupioną mą Krwią, tylko dlatego, aby się oszczędzać. Biada ci, gdybym kiedyś umiał skierować do ciebie tę skargę: Dzieci prosiły
o chleb, a nie było, ktoby im go łamał!

Niech ten, co chce być pierwszym, uważa się za ostatniego. Jeśliś wyniesiony nad innych godnością, uniżaj się z pokorą. Wielki jesteś z powodu swego urzędu, bądź-że mały we własnem mniemaniu. Jesteś ponad wiernymi przez swe wybranie do Kapłaństwa, powinieneś się uważać za najmniej godnego, aby spełniać jego wzniosłe czynności.
Nie czekaj dumnie, aż grzesznicy przyjdą do ciebie, idź na ich spotkanie z dobrocią i usłużnością.
Opuściłem przepych niebieski, aby szukać zbłąkanej owieczki. Czy nie mógłbyś i ty zstąpić z wyżyn swej godności, aby się zbliżyć z łagodnością do biednych grzeszników?
Twe obejście łagodne i uprzejme więcej mi pozyska dusz, aniżeli twe wymowne kazania.
Twa słodycz i twa pokora dadzą ci klucz do, serc, najbardziej zamkniętych.

Bądź doskonały, jak nasz Ojciec niebieski jest doskonały. On spuszcza deszcz swój na pole grzesznika jak i na pole sprawiedliwego. Podtrzymuje byt i daje dobra doczesne bezbożnikowi nawet wtedy, gdy ten ich nadużywa, aby mu bluźnić.
Przyjmij wdzięczność, jaką ci ludzie okazują. Nie odnosi się ona do ciebie, lecz do tego, którego jesteś przedstawicielem jako Kapłan.
Lecz nie dziw się, że na swej drodze spotykasz się z niewdzięcznością. Ja byłem nią napojony: dozwalam, abyś i ty mógł zakosztować jej goryczy.
Ty nie potrzebujesz miłości i wdzięczności ludzkiej. Przypomnij sobie, że przez swe Kapłaństwo masz miejsce zapewnione przy moim boku i przy mej ukochanej Matce.
Wszelka inna miłość, przyrównana do miłości, jaką my żywimy ku tobie, powinna ci się wydawać złudną i znikomą.

do odsłuchania na kanale KuBogu

ORĘDZIE JEZUSA DO SWEGO KAPŁANA (MYŚLI REKOLEKCYJNE)
wydawnictwo oo. Redemptorystów Tuchów
IMPRIMATUR Wilno, dnia 28 października 1935 L569/35

To Orędzie Jezusa do swego kapłana poświęca autor Gwidonowi de Fontgalland, zmarłemu w r. 1925 w dwunastym roku życia.
Ów chłopczyk marzył o tem, by zostać kapłanem, lecz Jezus mu rzekł: “Będziesz moim aniołem”.

=> ORĘDZIE JEZUSA DO SWEGO KAPŁANA