(żył około roku Pańskiego 1246)
Święty Edmund urodził się przy końcu dwunastego wieku w miasteczku Abendon w Anglii, z bardzo pobożnych rodziców. Ojciec jego Edward za zgodą żony Mabilii wstąpił do klasztoru i żył w nim do śmierci w wielkiej świątobliwości. Matka, pozostawszy w świecie, najbogobojniej wychowywała dwóch swoich synów Edmunda i Roberta. Wyprawiając ich do Paryża dla wyższych nauk, udzieliła im różnych zbawiennych upomnień i zaopatrzyła ich w dwie włosiennice, polecając, aby je dla poskramiania zmysłowych chuci nosili kilka razy na tydzień. Edmund najgodniej odpowiedział świątobliwemu wychowaniu, jakie odebrał w domu. Był wzorem pobożnego młodzieńca, a chcąc się wyłącznie poświęcić Bogu, uczynił ślub dożywotniej czystości przed obrazem Boga-rodzicielki. Jak później mówił, miała go Maryja od tej pory w swojej szczególnej opiece, a w najcięższych pokusach przybywała mu miłościwie na pomoc.
Święty Edmund
Matka jego, widząc się bliską śmierci, przyzwała go do siebie, a pobłogosławiwszy i poleciwszy mu jako najstarszemu opiekę nad rodzeństwem spokojnie pożegnała się z tym światem. Siostry świętego Edmunda były wielkiej urody, co obudziło w nim obawę, aby polubiwszy świat nie zgubiły duszy swojej. Dlatego nakłonił je aby zostały zakonnicami, a umieściwszy je w klasztorze, sam wrócił do Paryża dla ukończenia nauk. Pierwszy pomiędzy wszystkimi uczniami zdolnością i pracą, nie zaniedbywał przy tym wcale ćwiczeń pobożnych, i już wtedy jaśniał wysokimi cnotami i nadzwyczaj pokutnym życiem. Ukończywszy nauki akademickie, został w tejże akademii profesorem i wielce zasłynął jako uczony.
Pracując, miał zawsze przed sobą wizerunek Najświętszej Panny i co chwila wzywał pomocy tej Matki światła niebieskiego z taką gorliwością, że niekiedy wpadał w zachwycenie. Ile razy brał Pismo święte do czytania, najprzód całował je z największym uszanowaniem. Ponieważ za jego czasów nie było jeszcze druku, książki były bardzo drogie i rzadkie. Oddany naukom, przywiązywał do książek wielką wagę, jednakże zdarzało się, że je sprzedawał, aby dać ubogim jałmużnę. Jako uczony, w rozprawach teologicznych dawał dowody wielkiej przenikliwości umysłu, a przy każdym wykładzie teologii, na które zbierała się wielka liczba słuchaczów, miewał z katedry profesorskiej jakby kazania, które najzbawienniej na nich wpływały. Wielu też z jego słuchaczów pobudzało się do pokuty, a niektórzy pod wpływem tego, co w ciągu jego wykładów słyszeli, opuszczali świat i wstępowali do klasztorów.
Pewnej nocy ujrzał we śnie salę, w której nauczał, całą napełnioną ogniem, oraz siedem pochodni. Nazajutrz siedmiu z jego uczniów wstąpiło do zakonu Benedyktynów. Innym razem, kiedy miał wykładać tajemnicę Trójcy Przenajświętszej, przyszedłszy na salę wykładową, nikogo tam jeszcze nie zastał. Znużony całonocną pracą zasnął na swojej katedrze i we śnie ujrzał gołębicę zlatującą z Nieba i udzielającą mu Komunii świętej. Po tej łasce mówił o wzniosłej tajemnicy Przenajświętszej Trójcy z taką siłą, że wszyscy poznali, że go w tym wspierało nadprzyrodzone światło Boskie.
Gdy kazał, słowa jego ożywione miłością Boga i pragnieniem zbawienia dusz wiernych trafiały do najtwardszych serc, więc papież polecił mu ogłaszanie wojny krzyżowej, upoważniając go przy tym do pobierania z dochodów kościołów, w których będzie miewał nauki, ile mu się spodoba. Edmund nigdy jednak z tego przywileju nie korzystał i żadnych, nawet dobrowolnych ofiar nie przyjmował, a za to Pan Bóg obdarzył go mocą czynienia cudów.
Gdy biskupstwo kantuaryjskie długo nie miało pasterza, wysłano posłów do papieża Innocentego IX z prośbą, aby on sam oznaczył, kogo na tę godność mają wybrać. Ojciec święty przysłał swojego legata do Anglii, aby przewodniczył wyborowi, podczas którego wszystkie głosy oddane zostały na Edmunda. Zawiadomiono o tym papieża, który wybór ten najchętniej zatwierdził, lecz nowo wybranego biskupa nigdzie nie można było znaleźć, gdyż Edmund uszedł potajemnie i skrył się w górach. Gdy go po jakimś czasie znaleziono, zgodził się dopiero wtedy, gdy mu przedstawiono ciężką potrzebę Kościoła kantuaryjskiego, od dawna pozbawionego pasterza.
Wyświęcony na to biskupstwo, jako pasterz według serca Bożego cały oddał się mozolnym obowiązkom swojego apostolskiego urzędu. Z niezmordowaną gorliwością głosił słowo Boże, roznosząc je po najuboższych wioskach swojej diecezji, na której zwiedzaniu prawie cały czas trawił. Był ojcem biednych wdów i sierót, i obrońcą wszystkich prześladowanych. Chorych i ubogich, o ile mógł sam po ich mieszkaniach nawiedzał, pocieszał, krzepił na duszy, zachęcał do cierpliwości, a w ostatnich chwilach przygotowywał do dobrej śmierci. Groźnie powstając przeciw wszelkim zdrożnościom, gdziebykolwiek się pojawiły, z otwartym sercem przyjmował nawracających się grzeszników, chodził za nimi i wszelkich używał środków, aby trafić do ich serca i pozyskać ich Chrystusowi.
Takim był ten święty biskup, zasiadając na stolicy pasterskiej, od której się tak szczerze bronił, lecz że właśnie dlatego wielce był Bogu miły, potrzeba było, aby go wypróbowały, udoskonaliły i uświęciły utrapienia doczesne. Dopuścił je na niego Pan Bóg w prześladowaniu, do jakiego pobudziło piekło złych ludzi. Z męstwem i stałością właściwą świętemu pasterzowi, był Edmund nieugięty w obronie praw i przywilejów Kościoła, bez względu na potęgę tych, którzy się na nie targali. Takie wierne obstawanie przy swoim obowiązku ściągnęło w końcu na niego gniew króla i niektórych panów Anglii. Co gorsza znalazło się i kilku złych biskupów, którzy schlebiając władzy świeckiej, wystąpili przeciw Edmundowi. Sprowadziło to na niego rozliczne prześladowania, oszczerstwa i najdotkliwsze obelgi. Lecz mąż Boży znosił wszystko z największą cierpliwością, a tym, którzy się dziwili niezachwianej jego łagodności, mówił: “Obelgi, jakie mi zadają, są to gorzkie lekarstwa, lecz bardzo dla mnie pożądane, albowiem dodają one zdrowia duszy mojej”.
Zmuszony czynić wymówki królowi, z powodu nadużyć, których się względem Kościoła dopuszczał, gdy wskutek tego zaczął doznawać prześladowania i nie mógł spełniać swoich biskupich obowiązków, skazał się sam na wygnanie z ojczyzny i udał się do Francji. Kiedy wsiadał na okręt, ukazał mu się święty Tomasz, biskup kantuaryjski, który podobnie padł ofiarą w obronie praw swojego kościoła, a pochwaliwszy jego postępowanie, zapowiedział mu, że wkrótce otrzyma w Niebie nagrodę za swoje trudy. Osiadł święty mąż w opactwie benedyktynów w Pantynii, gdzie z wielką pociechą serca oddał się pokucie i najwyższej bogomyślności. Wkrótce zapadłszy ciężko na zdrowiu, z polecenia lekarzy przeniósł się do klasztoru w Soissons, gdzie czując się bliskim śmierci, zażądał ostatnich sakramentów świętych. Gdy mu przyniesiono Wiatyk, wyciągnąwszy do Niego ręce, zawołał: “W Ciebiem, Panie mój, zawsze wierzył, Ciebiem według Ewangelii Twojej ludowi mojemu opowiadał. Jak przez całe życie moje niczego na ziemi prócz Ciebie nie szukałem i jedynym pragnieniem moim było spełnianie przenajświętszej woli Twojej, tak i teraz Ciebie jednego pragnę nad wszystko, i proszę Cię, czyń ze mną, co Ci się podoba”. Po przyjęciu ostatniego Olejem świętym namaszczenia, trzymał już prawie ciągle przy ustach krzyż święty, a całując ranę boku Jezusowego, powtarzał słowa Pisma świętego: “Będziecie czerpać wody z radością ze zdrojów Zbawicielowych” (Izaj. 12,3). W takich niebieskich rozpływając się uczuciach, świętą śmiercią zakończył świątobliwe życie dnia 16 listopada roku Pańskiego 1241. W cztery lata po śmierci został kanonizowany przez papieża Innocentego IV.
Nauka moralna
Widzę Cię, Jezu, zranionego od stóp do wierzchu głowy cierniem ukoronowanej, widzę Cię przybitego trzema gwoździami do drzewa krzyżowego, widzę Cię jak konasz w boleściach i cichy głos wydobywa się z Twych piersi i słyszę ten głos ostatniej Twojej woli: “Oto syn Twój. Oto Matka twoja” (Jan 19,26-27). Ten głos utkwił głęboko w Sercu Najświętszej Matki, ten głos: “Oto syn Twój” dostaje się mnie w udziale w każdym dniu życia mojego. Ileż to razy doznałem szczególniejszej opieki Serca macierzyńskiego Najświętszej Maryi! Słyszę ten głos: “Oto Matka twoja”, ale z zawstydzeniem wyznać muszę, że jestem niewdzięcznym synem tej Matki; ileż to razy sprzeciwiałem się natchnieniom, ileż to razy zraniłem Jej Serce przez nieposłuszeństwo Jej Synowi! O Matko, nie przestawaj na mnie wołać: “Dziecię zbłąkane, dziecię nieposłuszne, Jam Matka twoja, bądź synem, bądź córką moją!” Kościół święty odnosi te słowa mędrca Pańskiego do Najświętszej Maryi Panny: “Pójdźcie synowie, słuchajcie mię: bojaźni Pańskiej nauczę was” (Psalm 33,12). Naucz mnie, Matko Boga mojego, bojaźni, abym raczej zgodził się na śmierć, aniżeli obraził Pana Boga choćby powszednim dobrowolnym grzechem.
Święty Edmund, przez oddanie się w szczególną opiekę Matce Bożej, przed której ołtarzem z miłości ślub czystości był uczynił, wsparty Jej szczególną opieką, do wysokiej doszedł świątobliwości. Tak bowiem zawsze ta Najświętsza Matka wszelkiej łaski Bożej odpłaca się tym, którzy dobre czyny swoje pod Jej szczególną opieką wykonywać zwykli. Staraj się i ty wszystkie zbawienne chęci twoje polecać macierzyńskiemu miłosierdziu Maryi, a Ona ci wyjedna niezbędną do ich wiernego spełnienia łaskę Bożą.
Modlitwa
Spraw, prosimy, Wszechmogący Boże, aby uroczystość świętego Edmunda, Wyznawcy i biskupa Twojego, którego pamiątkę dziś obchodzimy, przydała nam wzrostu w pobożności i zbawienie nasze zapewniła. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który króluje w Niebie i na ziemi. Amen.
Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku – Katowice/Mikołów 1910r.