(Żyła około roku Pańskiego 720)
O kilka mil od Strassburga widać na wysokiej górze ruiny zamku i klasztoru żeńskiego Hohenburg. Założycielem tego Klasztoru był książę alzacki Adalryk. Pobożna jego małżonka Berwinda powiła mu około roku 662 córeczkę, ale dziecię było niewidome i brzydkie. Dumny i popędliwy Adalryk widział w tym wstyd dla swego domu i chciał dziecię zabić. Przestraszona matka powierzyła je służebnej, a po roku krewnej w klasztorze Palmę. Tu ochrzcił dziewczątko Eberhard, opat klasztoru i nadał jej imię Otylia. Po chrzcie odzyskało dziecię wzrok i wypiękniało.
Pod troskliwą opieką zakonnic rosła Otylia nie tylko w latach, ale i w nauce i cnocie i stała się wkrótce miłą i nadobną dziewicą. Tęskniąc do rodziców i braci, pragnęła ich odwiedzić, ale zawzięty ojciec zabronił jej powrotu. Gdy matka nic nie mogła wskórać, poprosiła Otylia swego brata Hugona, ulubieńca Adalryka, aby przebłagał ojca. Ten uczynił co mógł, ale uporu ojca przełamać nie zdołał. Sądząc, że osobiste zjawienie się córki więcej podziała na ojca, aniżeli prośby i błagania, i że widok odepchniętej a cudem Boskim uleczonej i kwitnącej panienki obudzi w sercu Adalryka miłość ojcowską, wprowadził Hugon potajemnie ukochaną siostrzyczkę do zamku. Czyn ten przypłacił niestety życiem, a Otylia z boleścią serca musiała wrócić do klasztoru.
Ochłonąwszy z gniewu i opamiętawszy się, począł książę żałować zbrodniczego czynu i pozwolił córce wrócić do domu, ale kazał jej pełnić obowiązki prostej służebnicy. Otylia pokornie podziękowała za pozwolenie powrotu i znosiła poniżenie z tak pobożną cierpliwością, że nareszcie zmiękczyła serce ojca i wpłynęła na całkowitą jego zmianę. Po tym zwycięstwie przyszły jednak na nią inne utrapienia. Czar jej wdzięków i bogactwa ojca skłoniły wielu młodzieńców do ubiegania się o jej względy. Książę Adalryk sprzyjał jednemu z nich i namawiał córkę, aby mu oddała rękę, ale Otylia przeszedłszy długą i twardą szkołę cierpień i poznawszy próżność uciech światowych, umiłowała Chrystusa i uczyniła ślub, że Jemu poświęci dziewictwo i całe swe życie.
Święta Otylia
Adalryk zapłonął gniewem, a chcąc złamać opór córki strącił ją znowu do rzędu służebnic. Niedługo potem spotkał ją gdy szła do chorego. Kiedy zapytał, gdzie idzie, Otylia odparła: “Niosę choremu trochę mąki jęczmiennej, aby się miał czym posilić”. Wzruszony Adalryk rzekł: “Kochana córko! Wszystko ci wynagrodzę”. Około roku 680 darował jej zamek Hohenburg i zamienił go na klasztor żeński, po czym osiadł na pokucie przy jej boku i umarł przykładną śmiercią, pojednany z Bogiem i ludźmi, dnia 20 lutego roku 690.
Ponieważ Hohenburg był pierwszym żeńskim klasztorem w Alzacji, a rozgłos cnót Otylii daleko się rozchodził, nie dziw, że wiele panien z najpierwszych rodzin wstępowało do zakonu, tak że wkrótce liczył 130 mniszek. Otylia stała na ich czele jako ksieni i kochająca matka, i budowała je więcej własnym przykładem, aniżeli nauką i napomnieniami. Dużo czasu poświęcała modlitwie i czytaniu Pisma świętego. Surowa dla siebie, dla drugich była łagodna i miłosierna. Pokarmem jej był chleb owsiany, napojem woda, łożem niedźwiedzia skóra, poduszką kamień, a jej miłość ku Bogu i ofiarność dla podwładnych nie miała granic. Reguła, według której rządziła klasztorem, była prawdopodobnie benedyktyńska, którą w jedenastym wieku zastąpiła reguła świętego Augustyna.
Ponieważ chorym, kalekom i osłabionym trudno było wychodzić na górę, wystawiła Otylia u stóp Hohenburga wielki szpital dla ubogich, chorych i pielgrzymów, oraz kościół. Później założyła, obok kościoła klasztor dla starszych zakonnic, aby im dać sposobność do ćwiczenia się w dziełach miłosierdzia. Wielkim tym zakładem zarządzała mądrze i oględnie; sama schodziła codziennie przez wiele lat na dół, aby opatrywać chorych, świadczyć dobrze ubogim, a Bóg wynagradzał jej te starania stokrotnymi łaskami. Szczególną cześć i wdzięczność okazywała Otylia św. Janowi za odzyskanie wzroku przy chrzcie świętym. Pod jego wezwaniem wystawiła na Hohenburgu kościółek z malutką celką, gdzie niejedną godzinę spędzała w samotności na modłach i rozmyślaniach.
Gdy Bóg objawił jej bliski koniec życia pełnego cierpień i zasług, zwołała siostry zakonne do kaplicy świętego Jana i udzieliła im ostatnich upomnień, po czym wpadła w zachwycenie. Nie widząc w ukochanej matce oznak życia, zaczęły zakonnice rzewnie płakać i całować jej głowę i ręce. Obudzona tym Otylia z żalem zawołała: “Ach! dlaczego przerwałyście mi błogi spokój i spoczynek? Za sprawą łaski Bożej byłam u świętej Łucji, dziewicy, i doznawałam takich rozkoszy, jakich język nie wypowie, oko nie widziało, a ucho nie słyszało!” Potem przyjęła Komunię świętą i spokojnie zasnęła 13 grudnia roku 720. Cuda przy jej grobie dzieją się po dziś dzień. Szczególniejszej od niej pomocy i ulgi doznają chorzy na głowę i oczy.
Nauka moralna
Gdy św. Otylia przyszła na świat, była niewidoma i brzydka. Obie te ułomności są niejako obrazem stanu każdego człowieka przy urodzeniu.
Przy akcie chrztu świętego odradzamy się skutkiem łaski Bożej, tj. występujemy z szeregu istot grzesznego Adama, a wstępujemy do Królestwa Chrystusowego. Przez urodzenie otrzymaliśmy życie naturalne, staliśmy się członkami ludzkości; przez akt sakramentalnego odrodzenia uzyskujemy żywot nadprzyrodzony, stajemy się członkami Kościoła Chrystusowego, mistycznego Ciała Pana Jezusa. Święty Paweł w liście swym do Galatów mówi w rozdz. 3, wierszu 27: “Bo wszyscy, którzy w Chrystusie zostaliście ochrzczeni, oblekliście się w Chrystusa”.
Przy akcie chrztu świętego otrzymaliśmy nadto łaskę usprawiedliwienia, tj. wskutek zasług Chrystusa Pana oczyściliśmy się z winy i kary grzechu pierworodnego, a jeżeli kto przyjął chrzest św. w wieku późniejszym, oczyścił się z winy i uwolnił od kary za grzechy osobiste. Oprócz tego pozyskaliśmy łaskę uświęcającą, obejmującą w sobie cnoty wiary, nadziei i miłości. Nikt, żadne pióro nie zdoła opisać ważności i wielkości tej łaski, skutkiem której stajemy się synami Boga Ojca, Boga Syna i Boga Ducha świętego, dziedzicami Królestwa niebieskiego, braćmi i współspadkobiercami Jezusa Chrystusa. W Niebie i w wieczności poznamy całą wartość nadprzyrodzonego, od Boga pochodzącego żywota. Kto umiera zaraz po chrzcie, ten staje się uczestnikiem tego szczęścia natychmiast, nie zdziaławszy jeszcze nic dobrego na świecie.
Chrzest święty wycisnął także na duszy naszej niezatarte znamię, że jesteśmy dziećmi Boga i uczestnikami Chrystusa. Znamię to uprawnia nas do wszystkich łask i przywilejów chrześcijanina katolika, tj. do przyjmowania innych sakramentów, uczestniczenia w Mszy świętej i odpustach kościelnych; ale zarazem zobowiązuje nas do zachowywania przepisów i pełnienia obowiązków nakazanych przez Kościół, jak np. modlitwy, posty i jałmużny. Korzystajmy przeto skwapliwie z tych łask chrztu św. i idźmy za przykładem św. Otylii, która niech będzie orędowniczką naszą.
Modlitwa
O Boże, zechciej nas opatrzyć czujnością i wstrzemięźliwością wzroku, abyśmy tym zmysłem nie grzeszyli. Za przyczyną świętej Otylii racz sprawić, abyśmy byli wolni nie tylko od ślepoty cielesnej, ale i od wszelkich chorób duszy, wywołanych nadużyciem wzroku. Amen.
Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku – Katowice/Mikołów 1910r.