(Zył około roku Pańskiego 530)
W dniu dzisiejszym obchodzi Kościół święty pamięć św. Saby, który słowem i przykładem swoim wiele dusz zjednał Niebu. Urodził się w Ziemi świętej, lecz pobożni jego rodzice musieli się przenieść na rozkaz cesarza do Egiptu i oddali syna pod opiekę swego krewnego, Hermiasza. Żona Hermiasza obchodziła się z chłopcem tak srogo, że umknął i udał się do wuja swego Grzegorza. Wszczęły się teraz niesnaski między Hermiaszem a Grzegorzem, ale żadnemu nie chodziło o Sabę, lecz o jego majątek, gdyż każdy z nich chciał nim zarządzać, aby się przy tym wzbogacić. Saba, który lubił pokój i zgodę, pomiarkował, że przyczyną sporów jest chciwość wujów, zrzekł się przeto majątku i schronił się do klasztoru Flawinia. Niezadługo zawstydzili się wujowie swego postępowania, ofiarowali młodemu Sabie zwrot całego majątku i przyrzekli na przyszłość troskliwszą opiekę, byle by wystąpił z zakonu, młody nowicjusz jednak przeniósł spokój serca nad wszelkie ziemskie dostatki i oświadczył, że murów klasztornych nie opuści.
Święty Saba
W zakonie starał się wydoskonalić na pobożnego mnicha, zwalczał przeto nieustannie wszelkie porywy zmysłowe. Zajęty pracą w sadzie, spostrzegł pewnego dnia jabłoń pokrytą obfitym owocem. Zerwał jabłko, aby go skosztować, chociaż jeszcze nie nadeszła godzina wieczerzy, gdy wtem przyszło mu na myśl, że należy oprzeć się pokusie; rzucił przeto zerwany owoc na ziemię i ślubował, że przez całe życie nie weźmie do ust jabłka, czego wiernie dotrzymał. Wiedząc, że próżnowanie jest matką wszelkich grzechów, ciągle się zajmował pracą i modlitwą. Gdy doszedł lat 18, pragnął usilnie zostać pustelnikiem i oddać się pod ster świętego Eutymiusza, ten jednak radził pobożnemu młodzieńcowi wstąpić do klasztoru Teoklista i tam się przysposabiać do życia pustelniczego. Saba usłuchał rady i podwoił w nowym klasztorze swą gorliwość. Ponieważ był silny i krzepki, nosił wodę i drzewo dla braci zakonnej i pielęgnował chorych. Był najpokorniejszy i najuczynniejszy pomiędzy zakonnikami, a pierwszy i ostatni w ćwiczeniach duchownych. Najlepszym dowodem jego zaparcia się i pogardy świata było jego spotkanie się z wujami w mieście Aleksandrii. Poznawszy go, namawiali go usilnie, aby porzucił celę zakonną i obiecywali mu złote góry, ale Saba wprost im oświadczył, że nigdy nie spełni ich życzenia, gdyż wystąpienie z zakonu uważałby za wyparcie się samego Boga. Widząc, że niczego nie dokażą, prosili go, aby przynajmniej zabrał z sobą znaczniejszą kwotę pieniężną, Saba przyjął jednak tylko kilka sztuk złota, które po powrocie do klasztoru natychmiast oddał opatowi.
Odtąd rozpoczął jak najsurowszy żywot w głębokiej jaskini, którą za radą Eutymiusza obrał sobie za mieszkanie. Zajęciem jego była modlitwa, post i praca ręczna. Spędziwszy dziewięć lat na osobności, przeniósł się do jaskini na wysokiej, przepaścistej górze, u której podnóża płynął strumyk Cedron. Jedyne jego pożywienie stanowiły dzikie korzonki, potem jednak zaczęli mu okoliczni wieśniacy znosić w pewne dni chleb, ser i daktyle, a równocześnie powoli gromadzili się około niego mężowie, którzy chcieli się doskonalić pod jego przewodem. Saba pobudował dla nich celki, a patriarcha jerozolimski wyniósł go na godność zwierzchnika wszystkich pustelników. Surowa pokuta i ścisła karność, którą zaprowadził pomiędzy uczestnikami życia pustelniczego nie wszystkim jednak przypadły do smaku, toteż niektórzy uknuli spisek i wypowiedzieli mu posłuszeństwo. Nie chcąc ludu gorszyć swarami, schronił się Święty na pustynię Scytopolis i osiadł w jaskini.
Gdy i tutaj wytropiono jego pobyt i zaczęli przychodzić nowi uczniowie, puścił się w inne strony i osiadł pod rozłożystym drzewem, którego liście dawały mu zasłonę od słońca i deszczu, a owoc pożywienie, bez ustanku jednak modlił się za towarzyszy, którzy go wygnali, i tymi modłami wyjednał im u Boga skruchę i pragnienie naprawienia złego uczynku. Saba, widząc ich szczery żal, wrócił do nich i pozostał między nimi do śmierci.
Tak dożył na puszczy lat dziewięćdziesięciu. Opuszczał ją rzadko, tylko wtedy, gdy chodziło o dobro bliźnich lub Kościoła. Krótko przed śmiercią przybył na dwór cesarza Justyniana, aby oczyścić z zarzutów chrześcijan, mieszkających w Ziemi świętej, których oczerniono przed monarchą. Gdy powrócił do swej pustelni, ciężko zachorował. Po długich, ciężkich cierpieniach, które znosił z anielską cierpliwością, oddał ducha Bogu dnia 5 grudnia roku Pańskiego 532.
Nauka moralna
Jeśli chcesz być prawdziwie szczęśliwym i tu na ziemi i w życiu przyszłym, umiłuj jak święty opat Saba bardziej skarby niebieskie niż ziemskie. Czerp jak on ze skarbów zawartych w Sercu Jezusa, a czerp pełną ręką, bo im więcej nabierzesz, tym większą sprawisz radość Jego Sercu. Te skarby połącz z swoimi skarbami, to jest z modlitwami, cierpieniami i pracami swymi, a przez to połączenie nabiorą one wartości, piękności i blasku, który radował będzie wzrok Boży. Mów na przykład do Jezusa: “Moje modlitwy, cierpienia i prace, nic niewarte same przez się, łączę z zasługami bolesnej męki i śmierci Twojej, skrapiam je łzami i krwią Twoją, aby one w oczach Ojca Twego były miłe i wdzięczne, dla mnie zaś i dla tych, za których je ofiaruję, były pożyteczne i zbawienne”. Gdy tak co dzień postąpisz, niejeden dług u Boga zaciągnięty zapłacisz, niejedną zasługę uzyskasz, kapitał w Niebie pomnożysz, lub niejednej duszy grzesznej łaskę u Boga wyjednasz.
Modlitwa
Boże, który w świętym Sabie, opacie, wzór nam przedstawiasz ścisłej wierności w służbie Twojej, daj nam za jego pośrednictwem i przykładem, pokornie Cię prosimy, żadnymi troskami ziemskimi od wiernej służby Twojej nigdy się nie odrywać. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który króluje w Niebie i na ziemi. Amen.
Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku – Katowice/Mikołów 1910r.