(żył około roku Pańskiego 1012)
Święty Gwidon urodził się w wiosce Anderlecht pod Brukselą i był synem ubogich rodziców, którzy nie mieli na to, aby go posyłać do szkół, ale za to starali się przelać w niego swą ufność w Bogu. Dlatego co dzień odprawiali z nim modły, prawili mu o dobroci Ojca niebieskiego, o miłosierdziu Pana Jezusa, o darze oświecenia i pociechy, jakim obdziela ludzi Duch święty, o opiece Najświętszej Maryi Panny i aniołów świętych. Brali go też z sobą do kościoła, po nabożeństwie tłumaczyli mu obrzędy liturgiczne, aby podczas pracy, do której go wcześnie przyzwyczajali, mógł sobie wszystko rozważyć. Bóg pobłogosławił ich staraniom około wychowania syna, gdyż Gwidon był ozdobą młodzieży i wzorem skromności, posłuszeństwa i stateczności.
Dnia jednego szedł czternastoletni Gwidon jako posłaniec do wioski Laeken, gdzie był słynący cudami kościół Matki Boskiej. Korzystając z nadarzającej się sposobności, wszedł do świątyni, aby się polecić opiece Najświętszej Maryi Panny. Pogrążonego w modlitwie spostrzegł proboszcz miejscowy i upodobawszy sobie chłopca zaprosił go do siebie na śniadanie. W czasie rozmowy przekonał się kapłan, że Gwidon ma bystry rozum, pobożne serce i że dość gruntownie jest obeznany z zasadami wiary. Zapytał go przeto, czy by nie chciał wstąpić w służbę kościoła jako ministrant i kościelny. “Jak najchętniej – odparł ze łzą radości w oku – byle by rodzice moi na to zezwolili”. Uzyskawszy to pozwolenie, rozpoczął nazajutrz służbę.
Młodziuchny kościelny przestrzegał gorąco świętości Przybytku Pańskiego. Jak najskrupulatniejsza czystość i porządek na ołtarzach i w całym kościele budowała parafian. Chociaż skarbiec kościelny nie był zbyt bogaty, Gwidon zawsze wymyślił i wynalazł coś takiego, co przyczyniało się do przyozdobienia wielkiego ołtarza i obrazu Matki Boskiej. Chociaż był sam jeden w kościele, we wszystkich jego ruchach i w całym jego postępowaniu widać było cześć i uwielbienie, jakim przejęte było jego serce. W czasie wolnym od pracy klękał przed Najświętszym Sakramentem lub obrazem Przeczystej Dziewicy i niejednokrotnie noce całe spędzał tam na gorącej modlitwie. Wynagrodzenie, jakie pobierał jako kościelny, było bardzo szczupłe, ale jego oszczędność była tak wielka, że z tego, co pobierał, niejeden grosz poszedł na biednych.
Tym czasem dopuścił Bóg na niego pokuszenie. Jakiś kupiec z Brukseli, świadek jego miłosierdzia względem biednych, zachęcił go, ażeby z nim przystąpił do spółki handlowej, wmawiając weń, że tym sposobem zwiększy swe dochody i będzie mógł więcej dobrego świadczyć ubogim.
Gwidonowi spodobała się ta propozycja, wypowiedział przeto służbę, zakupił za całą swą gotowiznę towarów i wsiadł z kupcem na statek. Wskutek zrządzenia Boskiego zatonął okręt wraz z całym ładunkiem podczas gwałtownej nawałnicy, a biedny Gwidon ledwie uszedł z życiem, odniósłszy ciężką ranę na prawym ramieniu. Tym sposobem nie tylko nagle zubożał, ale stał się całkiem niezdatny do dawniejszej służby.
W tej nędzy jedyną jego pociechą była ufność w Bogu. Nie ogarnęło go zwątpienie ani rozpacz; z pokorą dziecka całował rękę, która go chłostała i puścił się w daleką podróż do Rzymu i Jerozolimy. Trudy tej pielgrzymki niemało dały mu się we znaki; nieraz nie wiedział co począć, mimo to jednak nie upadał na duchu lecz dobrowolnie obostrzał umartwienia i pokutę. Przeszedł Ziemię świętą we wszystkie strony, skrapiał rzęsistymi łzami miejsca, którymi chodził Pan Jezus głosząc Ewangelię i tajemnicę zbawienia naszego. Siedem lat, nader uciążliwych dla ciała, ale bardzo korzystnych dla duszy, obrócił Gwidon na tę pielgrzymkę.
Przybywszy z powrotem do Rzymu, zastał tam dziekana Wandulfa z rodzinnej wioski Anderlecht, z kilku pielgrzymami wybierającymi się do Jerozolimy. Po serdecznym przywitaniu pątnicy tak się odezwali do niego: “Opatrzność Boża sprowadziła cię do nas, spodziewamy się więc, że na chwałę Boską nie cofniesz się przed dalszymi trudami i mozołami. Skoro poznałeś tamte strony, ich język i obyczaje, zechciejże być przewodnikiem naszym. Bóg ci to wynagrodzi, a my wywdzięczymy ci się za to według możności”.
Nie mogąc się oprzeć błagalnym prośbom, oświadczył Gwidon gotowość powrotu do Jerozolimy i zawiódł pątników do celu ich gorących życzeń. Już mieli powracać, gdy naraz Wandulf ciężko zachorował. Gwidon trawił dni i noce przy jego łożu i pielęgnował go z troskliwością matki. W godzinę śmierci zdjął kapłan swój złoty sygnet z palca i wręczył go wiernemu towarzyszowi, mówiąc: “Niech ci Bóg odpłaci twe miłosierdzie i poświęcenie; Pan Bóg objawił mi, że i ja i towarzysze moi tutaj pomrzemy. Ty jeden wrócisz zdrowo w strony rodzinne, zanieś więc mym przyjaciołom wiadomość o mojej śmierci i wręcz im ten sygnet jako rękojmię wiarogodności słów twoich”. Tak się też stało.
Święty Gwidon
Gwidon wrócił z pierścieniem do Anderlechtu i został gościnnie przyjęty przez kanoników, ale trudy i mozoły podróży, jako też umartwienia zadawane ciału podczas pielgrzymki, nadwerężyły jego siły i skróciły mu życie. Przed zgonem światłość niebieska ogarnęła komórkę, w której spoczywał na twardym łożu, i usłyszano wyraźny głos: “Pójdź, poczciwy i wierny sługo, wejdź do radości niebieskich. Ja sam będę ci nagrodą!” Z powodu cudów, jakie się działy nad jego grobem, wystawiono nad mogiłą zmarłego kaplicę Matki Boskiej. W roku 1112 Gerard, biskup diecezjalny w Cambrai, podniósł św. relikwie i umieścił je w nowo zbudowanym kościele.
Nauka moralna
“Wiele dobrego mieć będziemy, jeśli się będziemy bać Boga” (Tob. 4,23). Dowody tej wiekuistej prawdy widzimy nie tylko w życiu św. Tobiasza i Gwidona, ale także u wielu katolickich rodzin. Z ubiegających się o ziemskie dostatki któż kiedykolwiek powie: “Teraz jestem dość bogaty?” Jakież więc są czynniki, wchodzące w skład bogobojności?
1) Dziecięca ufność w Boga i wiara w Jego dobroć. Czegóż bowiem Pan Bóg nam nie dał? Nasamprzód stworzył nas z niczego, dał nam duszę nieśmiertelną, utworzoną na obraz i podobieństwo swoje, ozdobił ją łaską uświęcającą, obdarzył nas ciałem, które kiedyś zmartwychpowstanie; nadto oddał na nasze usługi świat cały, dał nam Aniołów Stróżów, towarzyszących nam na wszystkich drogach żywota, dał nam Syna swego, któremu winniśmy wiarę i sakramenta święte, oddał nam krew Jego, której zawdzięczamy odpuszczenie grzechów. Jego Opatrzność kieruje naszym wychowaniem, powołaniem i kolejami życia. On polecił zamieszkać w nas Duchowi świętemu, temu głosicielowi prawdy i szafarzowi pociechy. Jakże byśmy więc nie mieli pokładać bezwarunkowej ufności w Bogu i Jego dobroci? Jakże byśmy nie mieli przyznać, że jesteśmy dość bogaci?
2) Ta ufność nie wyłącza obawy przed szatanem, tj. namiętnościami i żądzami naszymi, uporem i chytrością tego świata. Tej obawy nie powinniśmy się nigdy pozbywać, wiedząc, że szatan lubi się zakradać do serca naszego i wodzić nas na pokuszenie dumą i pożądliwościami cielesnymi. Bądźmy przeto jak owe dziecię, które piastuje matka, wesołe, niewinne i żwawe. Gdy zbliży się obcy, odwraca się od niego, choćby je wabił pieszczotą, słodyczami i obietnicami, i tuli się do matki, obejmując jej szyję rączętami, i nie przestaje się lękać, póki przybysz nie odejdzie. Jest ono dość bogate przy sercu matczynym. Rzuć się przeto i ty w objęcia dobroci Boskiej, a będziesz dość bogaty.
Modlitwa
Racz wybaczyć, Boże dobrotliwy, jeślim nieraz uchybił czci Tobie należnej przez brak pobożności, roztargnienie i nieuszanowanie domu Twego. Szczerze postanowiłem nie dawać drugim zgorszenia grzesznym zachowaniem w kościele Twym świętym. Za przykładem św. Gwidona, Twego pobożnego sługi, jedynym staraniem będzie przypodobać Ci się pobożnością i skromnością i tak się w przybytku Twoim zachować, jak tego wymaga świętość i dostojność miejsca. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który z Bogiem Ojcem i Duchem świętym żyje i króluje w Niebie i na ziemi, teraz i zawsze i po wszystkie wieki wieków. Amen.
Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku – Katowice/Mikołów 1910r.