(Żył około roku Pańskiego 1400)
Jakub Strepa urodził się około roku 1340. O jego rodzinie, młodości nic dotychczas nie wiemy. Tyle pewna, że wstąpił do zakonu Franciszkanów, gdzie na modlitwie i rozmyślaniu przygotowywał się do przyszłej pracy “około drogiej materii ludzkiego zbawienia, na sobie wpierw wyprawując rzemiosło duszne, którego później miał doświadczać na innych”. Wnet wybrano go gwardianem klasztoru przy dawnym kościele św. Krzyża we Lwowie, a potem wikariuszem generalnym stowarzyszenia “Braci pielgrzymujących” czyli misjonarzy franciszkańskich, opowiadających prawdziwą wiarę na Rusi.
Miejscowa ludność ruska była dawniej katolicka, ale z czasem schizmatyccy greccy duchowni z Konstantynopola oderwali ją od Rzymu. Za dni Jakuba wszyscy Rusini byli już schizmatykami czyli prawosławnymi, chodziło tedy o pozyskanie ich znowu dla wiary katolickiej. Ale nie tylko Rusini siedzieli na południowo-zachodnich ziemiach ruskich. Od dawna zamieszkiwali je także Polacy i Niemcy, którzy za handlem tu przybyli, a jeszcze więcej polskich kupców, rzemieślników i włościan osiedliło się tutaj, kiedy król Kazimierz Wielki przyłączył tę część ziem ruskich do Polski. Ludność napływowa polska i niemiecka mieszkała głównie po miastach, gdzie też powstały pierwsze kościoły i parafie katolickie, powstawały jednak osady polskie i po wsiach dokoła dworów. Aby ta ludność polska nie przepadła dla obrządku i wiary, trzeba ją było odwiedzać z posługą duchowną jak najczęściej. Do najgorliwszych jej opiekunów należał nasz Jakub, rychło też zwrócił na siebie oczy wszystkich, jako prawdziwy mąż Boży i potężny w Kościele pracownik. Nie odstraszały go żadne trudy; w chłodzie i głodzie przebiegał Ruś i Wołoszczyznę, jednając Chrystusowi dusze, nieraz z niebezpieczeństwem życia.
Błogosławiony Jakub Strepa
Pod koniec roku 1390 czy też w samym początku 1391 umarł ówczesny arcybiskup halicki Bernard. Archidiecezja halicka, późniejsza lwowska, istniała od niedawna, bo dopiero od roku 1375. Pierwszym arcybiskupem był nieznany bliżej Maciej, drugim wspomniany Bernard. Stan diecezji po śmierci Bernarda był opłakany, gdyż nie tylko kościołów i parafii, ale nawet kapłanów było bardzo mało. Trzeba było wszystko budować od fundamentów, toteż niezmiernie wiele zależało od tego, komu Pan Bóg w tej tak przełomowej, ciężkiej chwili powierzy pasterzowanie nad tą cząstką Kościoła?
W Polsce był wówczas królem Jagiełło, królową Jadwiga. Na wspomnienie tych dwojga imion, a zwłaszcza Jadwigi, “w której zbiega się i z którego rozpromienia się chwała narodu, czyjeż serce się nie wzruszy? Na Jadwigi godach z Jagiełłą stał się większy poniekąd od cudu w Kanie galilejskiej, cud w Kanie naszej polskiej, w Krakowie. Tam woda zmieniła się w wino; a tu, tąż mocą Chrystusową, przez wodę chrztu świętego, poganie przemienieni w chrześcijan, a dwa narody bratnie – Polska i Litwa – zlały się jakoby dwie dusze w jedno tylko ciało”. Jagiełło i Jadwiga znali gorliwego o zbawienie dusz misjonarza Jakuba, jego tedy uprosili u Stolicy Apostolskiej na arcypasterza osieroconej metropolii lwowskiej. Że tylko zasługa wyniosła ubogiego zakonnika na drugą z rzędu w ojczyźnie godność duchowną, widzimy z bulli nominacyjnej z dnia 27 czerwca 1391 roku, w której papież Bonifacy IX wylicza jego przymioty: gorliwość apostolską, wielkie wykształcenie, czystość życia, jako też wytrawność w sądzie i w zarządzie sprawami duchownymi i świeckimi.
Nowy arcypasterz nie potrzebował się długo namyślać, w jakim kierunku rozwinąć działalność. Znał diecezję jak nikt inny. Wiedział, że jeśli lud katolicki polski, rozrzucony małymi osadami wśród prawosławnych, nie będzie miał kapłana blisko siebie, przepadnie dla wiary i narodu, toteż za główne zadanie wziął sobie tworzenie nowych kościołów i parafii. Gorliwie również opiekował się miastem, w którym arcybiskupi katoliccy mieli swą siedzibę, to jest Lwowem. Mieszczaństwo lwowskie zasługiwało zresztą na szczególniejszą miłość swojego arcypasterza, popierało go bowiem ochotnie w budowie kościoła katedralnego i w każdej dobrej sprawie.
Ze Stolicą Apostolską pozostawał Jakub przez całe życie w najściślejszej jedności. “Wiedział on i czuł głęboko, że łączność z Rzymem jest łącznością z Bogiem, wierność Rzymowi wiernością Chrystusowi, posłuszeństwo Rzymowi posłuszeństwem samemu Bogu”. Za szczęście największe poczytywał sobie, że jest synem i kapłanem św. Kościoła katolickiego; wierzył całą duszą w ten Kościół, wierzył Kościołowi, wierzył z Kościołem, wszystkie nadzieje pokładał w tym Kościele, kochał ten Kościół… dla niego targał z radością co dzień swoje siły i życie.
W sercu Jakuba były wszystkie wielkie miłości niebieskie i ziemskie, a więc Boga i ojczyzny swojej doczesnej. Jako obywatel patrzył zdrowo na sprawy narodu, zdrowiej, niż niejeden mąż stanu. Miłość ojczyzny łączyła się u niego z miłością Boga. Budował kościoły w ojczyźnie, ale jeszcze więcej starał się budować ojczyznę w Kościele. Ile razy król zjeżdżał na Ruś, nie omieszkał wysłuchać zdania swojego przyjaciela biskupa. Radzili razem, pracowali razem. “I szła sprawa Boża ze sprawą Polski, jak dusza z ciałem złączona. I obie razem się wspierały, obie razem rosły”.
Bez miary czcił i kochał Jakub Przenajświętszy Sakrament, i tę miłość starał się przelać w serca swoich diecezjan. Niech kapłani, niech wierni lepiej poznają skarb jaki posiadają w Przenajświętszym Sakramencie, niech garną się do niego coraz więcej, niech się wmyślą w Jezusa eucharystycznego, niech się przejmą Jego wolą Bożą, a zbrzydnie im wszystko co złe, niskie, małe, a rozszerzą się, rozrosną i wyolbrzymieją ich dusze, odnowią się rodziny, dźwignie się ku niebu społeczeństwo całe! Takie było hasło jego życia.
I nie zawiódł się arcypasterz na swoich kapłanach i owieczkach. Gdy przedtem niejedna dusza miała do Przenajświętszego Sakramentu cześć chłodną, jakby On, Jezus eucharystyczny, był tylko bezduszną pamiątką, martwą relikwią po Jezusie, za nas przybitym na Kalwarii do krzyża, to teraz wszyscy zrozumieli, że w Eucharystii żyje utajony Bóg, bije utajone Serce Boga-Człowieka, wielkie jak świat, bo kochające cały świat, co dzień nieskończona ofiara przebłagalna Boga i co dzień nieskończonej ceny Boży pokarm dla wiernych.
W adoracji u stóp Boga-Człowieka, który przebywa w Eucharystii, Jakub nauczył się nic nie wiedzieć i nic nie kochać, jeno Boga, jeno krzyż Jezusa i dusze nieśmiertelne, dla których On, arcypasterz, pod grozą potępienia wiecznego, miał być drugim Zbawicielem. Tego też Jezusa, Boga swego, starał się wciąż naśladować, pamiętając, że pasterz musi ludowi za przykładem Jezusa wciąż dawać siebie i naukę, przykład, Sakramenta święte i pocieszenie.
Jakże wreszcie nie wspomnieć o heroicznej miłości Jakuba ku Tej, co nam przygotowała Przenajświętszy Sakrament, ku Matce Jezusowej, o tym, jak zwoływał wiernych na Jej nabożeństwa, jak ich zbierał pod Jej płaszcz, niby pisklęta swoje, jak Ją obrał za swoją Panią i Doradczynię, jak Jej wizerunek umieścił na swej pieczęci arcypasterskiej! Maryja odpłaciła mu też już tu na ziemi tę troskę koło powiększenia Jej czci, bo jak niesie podanie, pogrążonemu w modlitwie i wołającemu: “Okaż mi się Matką!”, ukazała się z Bożym Dzieciątkiem na ręce i odpowiedziała: “Masz Matkę i Syna!”
Jakub umarł w roku 1409. Umarł – jak żył – ubogo. Co mu jeszcze pozostało, rozdał testamentem pomiędzy kościoły i biednych. Pochowano go na jego życzenie w habicie zakonnym i w szatach biskupich w chórze kościoła franciszkańskiego św. Krzyża we Lwowie.
Zaraz po jego śmierci głos ogółu obwołał go świętym. Uciekano się też do niego o pomoc w potrzebach duszy i ciała, czczono jako patrona od bólu i zawrotu głowy, przypisywano mu ocalenie miasta Lwowa od pożaru i zwycięstwo nad Tatarami, otaczano religijnym poszanowaniem jego trumnę i pozostałe po nim szaty kościelne. Mimo to grób jego z biegiem czasu poszedł w zapomnienie. Odnaleziono go dopiero 29 listopada 1619 roku przy kopaniu w chórze miejsca spoczynku dla innego zmarłego. Od tej chwili cześć Jakuba wzmagała się z dniem każdym. Nie bez skutku też wołano doń, bo za jego przyczyną spływały na pobożne osoby i ojczyznę liczne łaski.
Pod wpływem rosnącego wciąż nabożeństwa do Jakuba i na podstawie stwierdzonych łask, arcybiskupi lwowscy wraz z oo. franciszkanami czynili w Rzymie starania o wyniesienie go na ołtarze. Przeprowadzone ścisłe badania cnót i cudów wypadły pomyślnie, co zapewniło potwierdzenie jego kultu. Dnia 11 września 1790 roku papież Pius VI przyznał Jakubowi tytuł “Błogosławionego”.
Kiedy w roku 1785 zamknięto kościół św. Krzyża, arcybiskup ówczesny przeniósł relikwie Błogosławionego do katedry i umieścił w kaplicy Chrystusa ukrzyżowanego, gdzie dotychczas spoczywają.
W roku 1907 otworzono trumienkę, w której znaleziono czaszkę, święte kości prawie całe, a nadto ornat, mitrę, rękawiczki, dwa złote pierścienie, szczątki paliusza, kawałki drewnianego pastorału i resztki habitu, w którym złożono go do grobu.
Nauka moralna
Prawdziwa miłość Pana Jezusa objawia się w gorliwości o zbawienie bliźnich naszych, według tego, jak powiedział Pan Jezus do świętego Piotra: “Jeżeli Mnie miłujesz więcej aniżeli inni, paś baranki Moje”. Jeśli i ty chcesz jawnie okazać, że szczerze – a nie w słowach tylko – miłujesz Pana Jezusa, staraj się o zbawienie bliźnich twoich, zwłaszcza tych, którzy od ciebie zależą. Staraj się ich zachęcić do pobożności i miłości Bożej namową i przykładem własnym.
Naśladuj również tego błogosławionego biskupa w jego nabożeństwie do Matki Bożej. Zaprowadził on w swojej archidiecezji zwyczaj, aby każdego wieczora czczono Ją pieśniami i pobożnymi ćwiczeniami. Staraj się i ty, kończąc dzień, uczcić Ją w sposób szczególny, a jeśli to możliwe, czyń to w gronie domowników swoich.
Modlitwa
Boże, któryś w błogosławionym Jakubie, Wyznawcy Twoim i biskupie, ducha apostolskiego w ogłaszaniu Ewangelii przedziwnie wznowił, spraw łaskawie, abyśmy za jego pośrednictwem, przez żywą wiarę i ćwiczenie się w cnotach, coraz ściślej z Tobą się jednoczyli. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który króluje w Niebie i na ziemi, po wszystkie wieki wieków. Amen.
Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku – Katowice/Mikołów 1910r.