(Żyła około roku Pańskiego 968)
Rzadko wielkość świecka tak szczerze jednoczy się z pokorną służbą Bożą, jak tego dała nam przykład święta Matylda. Była ona córką hrabiego Teodoryka w Westfalii, a wychowanie odebrała w klasztorze w Herfordzie, gdzie jej babka była przełożoną. W klasztorze nie tylko nauczyła się modlić, ale i wszelkich robót ręcznych, albowiem w owych czasach nawet córki wielkich domów musiały się zajmować ręczną pracą.
Doszedłszy wieku panieńskiego, oddała rękę księciu saskiemu Henrykowi, który później wstąpił na tron jako cesarz, im więcej jednakże postępowała w świeckiej godności, tym więcej uniżała się przed Bogiem. Królewski swój pałac zamieniła na klasztor, w którym podwładnych swych ćwiczyła w pobożności. Uważała się za matkę strapionych i zasmuconych. Jałmużny dawała obfite, ale nigdy bez obroku duchownego; słowa zaś jej wywierały wielki wpływ, tak że niejeden nędzarz poprawiwszy się, bogobojne odtąd prowadził życie. Większą część nocy spędzała na modlitwie, rano zaś budowała wszystkich nabożnym słuchaniem Mszy świętej, po czym własnoręcznie rozdawała biednym jałmużny. Prawie codziennie zanosiła chorym pomoc tak cielesną, jak i duchowną, odwiedzała zbrodniarzy w ciemnych więzieniach często wstawieniem się swoim wyjednywała im ułaskawienie.
Cesarz, będąc sam pobożnym, nie sprzeciwiał się małżonce we wykonywaniu dobrych uczynków, owszem zachęcał do nich. Henryk był z urodzenia popędliwy, żyli jednak w miłej zgodzie, albowiem Matylda anielską łagodnością umiała sobie pozyskać małżonka. Póki był rozgniewany, nic z nim nie mówiła, dopiero, gdy gniew ochłonął, rozpoczynała rozmowę i sprawy swoje przedkładała.
Małżeństwo to pobłogosławił Bóg trzema synami i dwiema córkami. Najstarszy syn Otto został cesarzem, średni – ulubieniec Matyldy, – księciem bawarskim, a najmłodszy Bruno, który później w poczet Świętych został zaliczony, arcybiskupem kolońskim.
Po dwudziestu trzech latach szczęśliwego pożycia Henryk wpadł w śmiertelną chorobę i przeznaczył Ottona na swego następcę. Żegnając żonę, rzekł: “Zaiste nikt nie miał żony wierniejszej i troskliwszej o wszystko dobre, niż ja. Dziękuję ci, żeś mnie hamowała w popędliwości, niejednokrotnie wspierała radą, odwracała od złego i zachęcała do sprawiedliwości i litości dla uciśnionych. Wszechmogącemu Bogu i przyczynie Świętych Pańskich polecam ciebie, dzieci i duszę moją”. Słowa umierającego cesarza wprawiły Matyldę w głęboki żal i smutek, więc natychmiast pospieszyła do kościoła, by się modlić za duszę umierającego małżonka.
Król umarł w samo południe, a że jeden z kapłanów był jeszcze na czczo, przeto królowa dala odprawić za zmarłego Mszę św., po czym wziąwszy synów, zaprowadziła ich do włok i rzekła: “Zaklinam was, bójcie się Boga i służcie Mu jako najwyższemu królowi całego świata. Bądźcie zgodni i nie sprzeczajcie się o marne honory. Spojrzyjcie na ojca i uczcie się, jaki koniec bierze wszelka wielkość ziemska. Szczęśliwy, kto się sam poniża, a szuka tylko dóbr wiecznych. Nie troszczcie się o to, kto z was odbierze światową lub duchowną drogę, Pamiętajcie zawsze na słowa mądrości Bożej, że kto się poniża, będzie wywyższon, a kto się wywyższa, będzie poniżon”.
Potem pochowała męża w Kwedlinburgu z królewską wspaniałością i ustanowiła zakład, w którym niewiasty obowiązane były modlić się za zmarłego cesarza. Wszystko, co Matylda mówiła jako matka swym dzieciom, to sama chciała wykonywać. Niebawem złożyła z siebie złociste szaty i zamknęła się w swoich pokojach, by się modlić i pokutować w samotności. Często w nocy wstawała z łoża, budziła sługę i udawała się z nią do kościoła, gdzie klęcząc przed Przenajświętszym Sakramentem przebywała na gorącej modlitwie aż do rana, po czym tajemnie wracała do komnaty.
Święta Matylda
Zebrała się wreszcie rada panów krajowych celem wybrania nowego cesarza. Jedni głosowali za Ottonem jako pierworodnym, drudzy, na których wpływała Matylda, chcieli Henryka, z tej racji, że zmarły był ojcem Ottona nie jako król, lecz jako książę, Henryk zaś był pierwszym królewiczem. To wywołało zaciętą wojnę między braćmi, która skończyła się klęską Henryka.
Matylda nie była bez winy w tej sprawie, za co ciężko musiała odpokutować, bo bracia, chociaż się wzajemnie nienawidzili, wspólnie zaczęli matkę prześladować. Pod pozorem, że przez jałmużny trwoni skarb państwa, odebrali jej wszelkie dochody, chcąc ją zmusić do wstąpienia do klasztoru. Matylda, wyzuta w ten sposób z własności, udała się do Westfalii, gdzie z pokorą znosiła ubóstwo.
Tym czasem biskupi i panowie, których ta niezgoda braci i niesprawiedliwość wyrządzona matce wielce niepokoiły, zaczęli nalegać, aby położyli koniec temu zgorszeniu. Pierwszy upamiętał się Otto. Wyprawił po matkę świetne poselstwo i wezwał ją do siebie, wyjechał naprzeciw niej i padłszy przed nią na kolana, ze łzami błagał o przebaczenie. Matylda uściskała go i ucałowała, mówiąc: “Bądź spokojny, mój synu. Gdybym na to grzechami mymi nie zasłużyła, nie byłoby mnie to spotkało”. Niedługo też i Henryk przeprosił matkę, po czym obaj zwrócili jej dochody, dzięki czemu znowu mogła wspierać kościoły i ubogich.
Pan Bóg objawił jej godzinę śmierci, na którą się też pilnie gotowała. Zwiedziła założone przez siebie klasztory, ubogich i chorych karmiła u swego stołu, zwiedzała domy nędzarzy, pielęgnowała chorych, nie omieszkując napominać ich do cnotliwego życia i pokuty. Budowała domy dla chorych, kazała opalać izby, gdzie by się nędzarze mogli ogrzać. Potem udała się do Kwedlinburga do klasztoru, gdzie spoczywał jej mąż. Tu chciała umrzeć, aby spocząć obok niego. Wkrótce potem przybył do Kwedlinburga arcybiskup koloński, jej krewniak, by ją wyspowiadać. Po spowiedzi chciała mu Matylda dać coś na pamiątkę, zapytała więc przełożonej, co by jeszcze miała własnego. “Nic – odpowiedziała przełożona – jak tylko kilka śmiertelnych prześcieradeł do owinięcia własnego ciała”. “Dać mu te prześcieradła – rzekła Matylda – on ich prędzej będzie potrzebował niż ja”.
Przepowiednia ta sprawdziła się, gdyż arcybiskup w drodze powrotnej nagle zachorował i umarł, a Matylda dopiero w dwanaście dni później. W dniu śmierci kazała się położyć na włosiennicy, a głowę posypać popiołem. “Tak się godzi – rzekła – aby chrześcijanin umierał w włosiennicy i popiele!” Przeżegnawszy się, oddała Bogu ducha 14 marca 968 roku, tej samej godziny, w której zwykle rozdzielała jałmużny.
Nauka moralna
Wielu mniema, że żyjąc w świecie nie można się zastosować do ostrych przepisów ewangelicznych, jako też nie można dojść do doskonałości, a tym bardziej zostać Świętym. Rozumowanie to jest niedorzeczne, w każdym bowiem stanie, czy wysokim, czy niskim można dojść do możliwej dla śmiertelnych doskonałości. Mamy Świętych z najuboższych chatek i z warsztatów rzemieślniczych; są Święci, którzy nosili tiary papieskie, mitry biskupie lub korony królewskie i cesarskie, jak święta Matylda. Są Święci wojskowi, jak św. Sebastian i Czterdziestu Męczenników, lub delikatne niewiasty. Mamy więc Świętych każdego stanu, każdego wieku i każdej płci. Nie sądźmy również, aby liczba Świętych ograniczała się tylko do tych, których imiona znamy i których cześć publiczna przez Kościół święty jest zalecona; przeciwnie, jest ich o wiele, wiele więcej. Przeznaczeniem bowiem każdego człowieka jest osiągnięcie Nieba czyli zostania Świętym; gdyby to dla wszystkich ludzi nie było możliwe, Pan Bóg nie wymagałby tego, gdyż nie pozwoliłaby na to Jego dobroć i mądrość. Łaska Boska każdemu dopomaga, trzeba tylko z nią pracować, korzystać z środków, jakie podaje Kościół święty, a mianowicie pamiętać na słowa Zbawiciela: “Czuwajcie, a módlcie się, abyście nie weszli w pokusę” (Mat, 26,41).
Modlitwa
Boże, któryś serce świętej Matyldy cesarzowej, od zamiłowania marności tego świata odwracając, udarować raczył miłością Twoją i wielką nad biednymi litością; spraw miłościwie za jej pośrednictwem, prosimy, abyśmy serca nasze od znikomych dóbr ziemskich odwracając, a wedle możności naszej wspierając cierpiących bliźnich, dostąpili przyobiecanych przez Ciebie owoców najobfitszego miłosierdzia Twego. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa. Amen.
Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku – Katowice/Mikołów 1910r.