(Żył około roku Pańskiego 649)
Znamienity ten wyznawca Chrystusowy miał rodziców szlachetnego rodu; posiadłych w Akwitanii. Wyświęcony na kapłana, był jako duszpasterz ulubieńcem ludu, ale pokora jego poznała się na niebezpieczeństwach świata i skłoniła go do osiedlenia się w Niemczech, gdzie wiódł żywot samotny. Za pozwoleniem biskupa trewirskiego zbudował sobie między Oberwezel i Boppard pustelnię i kaplicę, gdzie oddał się całkowicie modlitwie, życiu pustelniczemu, a odwiedzającemu go ludowi, pomiędzy którym było wiele pogan, tłumaczył prawdy Ewangelii świętej i tajemnice wiary. Liczne cuda, które czynił na kalekach i chorych, sprowadzały do niego coraz większe tłumy ludzi, pragnących nauki i pociechy. Każdego wiódł do wiary, miłości Boga i bliźniego i uczył wystrzegać się grzechu.
Pustelnia jego stała otworem dla każdego biedaka i gościa. Każdego gościnnie przyjmował i darzył życzliwą i zbawienną radą. Nie dziw, że uprzejmość, gościnność i usłużność Goara wywierały jak najzbawienniejszy wpływ na lud, jednakże przed biskupem trewirskim, Rustikusem, oczerniono go jako żarłoka, opoja, obłudnika, że cela jego to po prostu zajazd publiczny, do którego schodzą się ostatnie wyrzutki. Biskup wysłał dwóch dworzan, którzy mieli zbadać sprawę, Goara pociągnąć do odpowiedzialności i nałożyć nań karę, gdyby coś zdrożnego dostrzegli. Goar przyjął ich uprzejmie, a gdy mu oświadczyli wolę biskupa, odpowiedział, że usłucha rozkazu. Ugościł następnie posłańców, dając co miał najlepszego, a gdy napomknęli szyderczo, że nie spodziewali się w pustelni tak wspaniałego przyjęcia, Święty odrzekł: “Nie mówilibyście tego, gdybyście z miłością spożywali, czym was miłość ugościła”. Nazajutrz dał im na drogę dostatnie śniadanie, ale oni nie tknęli nic, dając mu poznać, że wystawność i dogadzanie żołądkowi nie przystoi duchownej osobie i siedli na koń, ciesząc się, że mają dobry powód do oskarżenia Goara.
Święty Goar
Podróż była daleka, więc po jakimś czasie towarzyszom kapłana począł dokuczać głód i pragnienie. Gdy nigdzie nie można było znaleźć ani kropli wody, odezwali się posłowie: “Pobożny kapłanie, ratuj nas, bo umieramy ze znużenia”. – “Bóg jest miłością – rzecze Święty – a kto w miłości trwa, trwa przy Bogu. Chciałem was ugościć, wzgardziliście miłością moją, przeto zesłał na was Bóg to utrapienie na waszą poprawę”. Po tych słowach ukląkł i zaczął się modlić. W chwilę później wyskoczyły z zarośli dwie łanie, których mlekiem Goar posilił towarzyszy i tak przybyli do Trewiru.
Rustikus, będąc zdania, że nie gościnne przyjmowanie, lecz ścisły post i umartwienie ciała są oznaką świątobliwości, zgromił kapłana, polegając na wiadomościach, jakie go dochodziły i wezwał go, aby się wytłumaczył. Goar ukląkł przed biskupem i z najgłębszą pokorą przyznał, się do tego, czym się kierował w życiu, ale go nie przekonał. Tym czasem kościelny przyniósł małe dziecię, które wyrodna matka porzuciła przed wrotami kościelnymi i zapytał, co ma z nim począć. Biskup rzekł: “W sam raz przychodzisz. Zobaczymy, czy Goar jest mężem Bożym. Jeśli, pustelniku, powiesz nam, kto są rodzice tego niemowlęcia, przyznam, że jesteś święty. W przeciwnym razie uważać cię będę za czarownika!” Święty pustelnik błagał biskupa, żeby go nie wystawiał na tak twardą próbę, ale wszystko nadaremnie. Po krótkiej modlitwie odezwał się Święty do trzyletniego dziecięcia: “Zaklinam cię w Imię Trójcy Przenajświętszej, abyś mi wymieniło nazwisko ojca i matki”. Dziecię rzekło wyraźnie: “Matką moją jest Flawia, a mym ojcem Rustikus”. Biskup pobladł, padł przed Goarem na kolana i rzekł: “Święty jesteś, zaiste, Goarze! Wstaw się za mną do Boga, spotkała mnie bowiem zasłużona kara”. Król, duchowieństwo i lud żądał, aby Goar zasiadł na stolicy biskupiej, ale Święty wrócił do pustelni, gdzie przez dziesięć lat trapiony był ciężką chorobą. W roku 575 oddał ducha Bogu wobec dwóch kapłanów, a na pogrzeb jego zbiegły się niezliczone tłumy do kościoła przezeń zbudowanego. Grób jego wkrótce zasłynął cudami i licznymi pielgrzymkami mieszkańców prowincji nadreńskich, Szwajcarii i Belgii.
Nauka moralna
Chrystus Pan przepowiedział, że Kościół Jego wystawiony będzie na prześladowania. Spełniła się przepowiednia Jego, począwszy od biczowania Piotra w Jerozolimie i powtarza się dzisiaj, gdy nienawiść przeciw Rzymowi uchodzi za oznakę oświaty i wykształcenia. Najokropniejsze jednak ciosy i najboleśniejsze rany zadawały Kościołowi własne jego dzieci. Niejeden z dostojników kościelnych kaził swoją godność i swe imię gorszącym życiem; nie jeden kapłan i zakonnik prowadzi gorszące życie. Mimo to słusznie powiedział pewien uczony: “Gdyby Kościół nie był dziełem samego Boga i nie zostawał pod Jego opieką, już dawno byłoby po katolicyzmie”. Boskim dziełem jest przeto Kościół, gdyż wyznawcy Jego są najliczniejsi, a działanie Jego błogie i obfite w zbawienne skutki.
Prawda, że mamy wielu katolików, którzy prześcignęli biskupa Rustikusa w złości, przewrotności i zepsuciu. Ale czyż to wina Kościoła? Przewrotność ich stąd pochodzi, że nie pełnią przepisów Kościoła i przykazań Boga, i nie dotrzymują ślubów i obietnic złożonych przy chrzcie świętym. Nie zbywa jednak na wzorowych katolikach, którzy przyświecają innym dobrym przykładem, uczęszczaniem do sakramentów św., pielgrzymkami, korzystaniem z łask Kościoła. Żadna wiara nie może się poszczycić tak licznym zastępem ludzi świątobliwych, jak my. Dowodzi to Boskiego początku i świętości wiary naszej.
Nie gorszmy się złymi katolikami. Kościół nikomu nie narzuca, swych prawd i łask, ale kto się do niego szczerze zalicza, ten zawsze starać się o to powinien, aby był posłusznym i powolnym jego synem.
Modlitwa
Boże Wszechmogący, błagam Cię i proszę pokornie ze względu na zasługi, świątobliwe życie i gorliwość sługi Twego Goara, ażebyś po wieki wieków raczył darzyć Kościół święty kapłanami, którzy by żarliwie bronili Twej chwały i pod każdym względem służyli za przykład owieczkom powierzonym ich pieczy. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który króluje w Niebie i na ziemi. Amen.
Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku – Katowice/Mikołów 1910r.