Żaden temat nie wywołuje w umyśle przeciętnego człowieka takiego zamętu, jak temat tolerancji i nietolerancji. Tolerancja postrzegana jest zawsze jako coś pożądanego, gdyż traktuje się ją jako synonim szerokich horyzontów intelektualnych. Nietolerancja postrzegana jest zawsze jako coś niepożądanego, gdyż traktuje się ją jako synonim zaściankowości. Nie jest to prawdą, gdyż tolerancja i nietolerancja odnoszą się do dwóch zupełnie różnych spraw. Tolerancja odnosi się wyłącznie do osób, lecz nigdy do zasad. Nietolerancja odnosi się wyłącznie do zasad, lecz nigdy do osób. Musimy być tolerancyjni wobec osób, gdyż są one ludźmi; musimy być nietolerancyjni w odniesieniu do zasad, gdyż pochodzą one od Boga. Musimy być tolerancyjni wobec tych, którzy błądzą, gdyż ich ignorancja mogła sprowadzić ich na manowce, lecz musimy być nietolerancyjni wobec błędu, gdyż to Bóg jest autorem Prawdy, a nie my.
Dlatego Kościół w swojej historii zawsze przyjmował skruszonego heretyka do swojego skarbca dusz, lecz nigdy nie przyjmował jego herezji do skarbca swojej mądrości.
Arcybiskup Fulton J. Sheen
Źródło: „The Curse of Broadmindedness”, fragment książki pt: „Moods and Truths”, 1932r.,