(żył około roku Pańskiego 1597)
Piotr przyszedł na świat w mieście Nymwegen w Holandii w roku 1521. Pochodził z szlacheckiego i znakomitego rodu de Hondt’ów. Jako chłopiec odznaczał się pobożnością i wielkimi zdolnościami. Uczęszczał do szkół w Kolonii i słynął między współuczniami nie tylko z wielkiej bogobojności, ale i z rozległych wiadomości w filozofii, prawie i teologii. Ojciec obmyślił dla niego nader korzystne małżeństwo, ale Piotr oświadczył, że uczynił ślub czystości, pragnie poświęcić się służbie Bożej i słuchać nauk teologicznych. Przysposobiwszy się do stanu duchownego gorącą modlitwą, wstąpił do zakonu Jezuitów.
Już w czasie nowicjatu był żywym przykładem prawdziwej pilności i pełnił bez przerwy dzieła miłosierdzia względem biednych i chorych. Po śmierci ojca spadł na niego wielki majątek, ale on nie zatrzymał dla siebie ani grosza, lecz wszystko oddał na cele dobroczynne.
Po złożeniu ślubów i otrzymaniu święceń kapłańskich podzielił cały swój czas między naukę, kazania, katechizacje i słuchanie spowiedzi. Licząc zaledwie 26 lat, wysłany został jako uczony teolog na sobór trydencki, gdzie podziwiano jego pokorę i naukę. Wskutek próśb księcia bawarskiego Henryka IV powołano go na uniwersytet w Ingolsztadzie na profesora teologii. Kazania jego niezadługo zyskały taki rozgłos, że żaden kościół nie zdołał w swych murach pomieścić natłoku słuchaczów, musiał tedy prawić pod gołym niebem. Niezadługo zakwitła wszechnica ingolsztadzka pod jego rektoratem, a profesorowie złożyli w archiwum miejskim dokument pełen pochwały i wdzięczności dla swego przewodnika.
Po trzech latach pracy w Ingolsztadzie udał się Kanizjusz na skutek próśb cesarza Ferdynanda I do Wiednia, gdzie go czekały niesłychane trudy, zagęściły się już bowiem w tym mieście nowinki protestanckie, kilka klasztorów świeciło pustkami, a księży prześladowano i znieważano; przyszło nawet do tego, że od dwudziestu lat nie było święceń duchownych, a przeszło 300 parafii było bez duszpasterzy.
Słynny kaznodzieja miewał początkowo 8 do 10 słuchaczów. Nie zniechęciło go to bynajmniej, a niezadługo wybuchła zaraza, która przyspieszyła jego zwycięstwo. Miłosierdzie i ofiarność, jaką okazał w tych dniach smutku wobec błędnowierców, starczyła za najjaśniejszy dowód, po której stronie prawda. Zaufanie do niego wzrastało z dnia na dzień, a w wychowaniu młodzieży mógł się pochlubić jak najobfitszym owocem. W gorliwości o wiarę podejmował najuciążliwsze misje. Trudy te nagradzały mu liczne nawrócenia odszczepieńców na łono Kościoła.
Ferdynand I prosił po trzykroć w Rzymie, ażeby Kanizjusza mianowano biskupem wiedeńskim, ale wszystkie jego starania rozbiły się o pokorę Piotra i opór św. Ignacego Loyoli. Piotr podejmował wprawdzie rozmaite prace należące do biskupa, ale dochodów biskupich nie tknął.
Święty Piotr Kanizjusz
Wybrany prowincjałem jezuitów w Niemczech, musiał jechać do Pragi, aby tam założyć kolegium. W Pradze przywitano go kamieniami i błotem; nawet przy ołtarzu nie był bezpieczny od zniewag. Za tę nienawiść odwzajemniał się miłością i tym dokazał, że prześladowcy zawstydzili się, zaprzestali napaści, a po pewnym czasie nawet niektórzy zagorzalcy zaczęli oddawać swoich synów do szkół jezuickich, dwóch zaś najznakomitszych pastorów luterskich wróciło na łono Kościoła. – Z Pragi, w której przez dwa lata pobytu zaszczepił ducha katolickiego, wrócił Piotr do Bawarii, aby tam w kilku miastach założyć kolegia. I tutaj protestanci szkalowali go słowem i pismem, ale blask jego cnót, potęga kazań i miłość tak świetny odniosły tryumf, że wkrótce nawet nieprzyjaciele musieli go podziwiać, a życie katolickie znowu silnie zakwitło.
Wracając z Rzymu, dokąd się był udał na wybór generała, założył w wielu miejscach kolegia jezuickie, a w innych żarliwie głosił kazania. W Insbrucku pełnił przez lat siedem obowiązki kaznodziei nadwornego, a licząc lat 60, chciał dokonać życia w zaciszu celi zakonnej. Tym czasem poprosił go nuncjusz papieski w Lucernie, aby przybył do Szwajcarii bronić katolicyzmu przeciw naukom Zwingliego i Kalwina, które się najwięcej szerzyły w kantonie fryburskim. Piotr usłuchał wezwania i jeszcze przez siedemnaście lat niestrudzenie pracował W służbie Kościoła. Co niedzielę i w świętą głosił kazania w kościele miejskim, a w dni powszednie jeździł po wsiach, aby i tam ożywić krzepnące życie religijne. Dożył też pociechy, że rada miejska fryburska zobowiązała się przysięgą, że utrzyma katolicyzm w kantonie, pomoże do założenia kolegium jezuickiego, i nie pozwoli na przyszłość osiadać w kraju innowiercom. Gdy już nie mógł więcej miewać kazań, gorliwie się modlił i pisał dzieła treści pobożnej, aż wreszcie Pan Bóg dnia 21 grudnia 1597 roku go powołał do chwały wiecznej. Ciało jego, słynące wielu cudami, znajduje się w kościele jezuickim we Fryburgu i jest dotychczas celem pobożnych pielgrzymek. Spomiędzy różnych jego pism najmniejszym, ale najwięcej rozpowszechnionym jest jego katechizm.
Nauka moralna
Święty Piotr Kanizjusz ułożył podczas swego pobytu w Wiedniu katechizm, w którym wyjaśnia w postaci pytań i odpowiedzi prosto i zrozumiale naukę wiary i obyczajów. Biskupi dali temu dziełku zatwierdzenie i zalecili je rodzinom i szkołom. Znajomość artykułów wiary, przykazań Boskich i sakramentów świętych jest najlepszym zabezpieczeniem od zarazy innowierstwa. Dlatego usilnie polecić należy:
1) Chętne i częste odczytywanie katechizmu, jest on bowiem najlepszym drogowskazem i przewodnikiem na drodze żywota, zagrożonego tylu burzami, pokusami i różnorodnymi niebezpieczeństwami. Jak Rafał archanioł pod postacią młodzieńca towarzyszył w podróży młodemu Tobiaszowi, jak mu wskazywał, co ma czynić a czego unikać, i tak posłusznemu synowi zapewnił szczęście, tak i nas poucza przez katechizm Kościół katolicki, co mamy czynić, czego unikać, by zyskać szczęście wiekuiste. Katechizm, który nam wręcza ustanowiony przez papieża biskup, daje nam czystą, nieomylną naukę Chrystusa Pana; przemawia on do nas językiem Zbawiciela. Słuchając nauk katechizmu, słuchamy samego Jezusa; lekceważąc i odrzucając katechizm, lekceważymy i odrzucamy samego Zbawiciela. Czytajmy przeto katechizm z dobrą wiarą i ufnością, gdyż on jest naszym nieomylnym nauczycielem i wskazuje nam, czego potrzeba, aby żyć pobożnie i dobrze umierać.
2) Rozczytujmy się często w katechizmie, bo przemawia on do nas językiem Boga. Jakiż język, jaka rozmowa może dla nas być korzystniejsza, przyjemniejsza i cenniejsza od rozmowy z Ojcem niebieskim? Pożałowania godny jest ten, kogo żywiej obchodzą nowinki i plotki gazeciarskie lub wynalazki i spekulacje giełdowe; ubolewać należy nad takim, kogo nudzi słowo Boże, zachęcające do cnoty, doskonałości i walki ze złym, uszlachetniające serca i dusze. Święty Jan mówi: “Kto z Boga jest, słucha słowa Bożego”. Z doświadczenia wiemy, jak tępa jest pamięć nasza dla prawd nadprzyrodzonych, jak mało staramy się wniknąć w ich treść i dokładnie je pojąć, jak łatwo te prawdy w naszej pamięci się zacierają w nawale trosk codziennych, doczesnych zajęć, domowych kłopotów i ustawicznych rozrywek. Dlatego też odświeżanie w pamięci tych prawd jest rzeczą konieczną i świętym obowiązkiem. Psalmista Pański słusznie przeto mówi: “Szczęśliwy mąż, który umiłował przykazania Boże i rozważa je dniem i nocą. Wszystko, co czyni, uda mu się”.
Modlitwa
Beże, który na obronę świętej wiary katolickiej uzbroiłeś świętego Piotra siłą cnoty i nauki, spraw za jego przyczyną, prosimy Cię pokornie, aby wszyscy innowiercy nawrócili się do prawdy, a wszyscy wierni silnie trwali przy prawdzie. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa. Amen.
Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku – Katowice/Mikołów 1910r.