Im więcej tracą siebie, tym bardziej Mnie znajdują.

DIALOG O BOŻEJ OPATRZNOŚCI CZYLI KSIĘGA BOSKIEJ NAUKI
CXLV – O opatrzności boskiej względem tych, którzy żywią miłość doskonałą.

Teraz opowiem ci o doskonałych i o zarządzeniach mej opatrzności dla zachowania ich w tym stanie, dla wypróbowania ich doskonałości i nieustannego jej rozwoju. Bo w tym życiu nikt nie jest tak doskonały, aby nie mógł się stać jeszcze doskonalszym. Oto jeden z licznych środków, których używam, aby pobudzać ten postęp. Prawda moja rzekła: Jam jest prawdziwy szczep winny, a ojciec mój jest rolnikiem, wy jesteście latoroślami (J 15,1.5). Kto trwa w Nim, który jest prawdziwym szczepem winnym pochodzącym ode Mnie, Ojca, i idzie za nauka Jego przynosi owoc. Aby owoc wasz był obfity i doskonały siekę was licznymi utrapieniami, zniewagami, obelgami, szyderstwami, naganami, słowami, czynami, głodem, pragnieniem, wedle tego co podoba się dobroci mojej i co kto zdolny jest znieść. Bo utrapienie jest znakiem dowodnym, który pozwala sądzić o doskonałości lub niedoskonałości miłości w duszy.

Krzywdy i cierpienia, które zsyłam na służebników moich, ćwiczą ich w cierpliwości i podniecają w nich ogień miłości przez współczucie z dusza krzywdziciela; gdyż są bardziej czuli na obrazę wyrządzona Mnie i na szkodę swych prześladowców, niż na zniewagę własną. Tak czynią ci, którzy są w stanie wielkiej doskonałości i którym wszystko służy do rozwoju; więc dla ich dobra zrządzam wszystko, co ich spotyka. Wzniecam w nich bodziec głodu zbawienia dusz, który im każe dniem i nocą pukać do bramy miłosierdzia mojego, w zupełnym zapomnieniu o sobie, jak ci to wyłożyłem w związku ze stanem doskonałym. Im więcej tracą siebie, tym bardziej Mnie znajdują.

Gdzie Mnie szukają? W mej Prawdzie, idąc doskonale drogą świętej nauki. Czytali jej słodką i chwalebną księgę i dowiedzieli się, że Syn mój, chcąc być posłuszny rozkazowi memu i okazać, jak bardzo kocha chwałę moja i rodzaj ludzki, pospieszył wśród cierpień i hańby do stołu najświętszego krzyża, gdzie przez ofiarę swą uczynił pokarmem swym rodzaj ludzki; tak męką swą i miłością do ludzi zaświadczył przede Mną, jak bardzo kocha chwałę moją.

Umiłowani synowie moi, którzy doszli do stanu największej doskonałości, okazują Mi też, przez swą wytrwałość, przez swe czuwania, przez swe pokorne i ciągłe modlitwy, że kochają Mnie prawdziwie i zgłębili dobrze księgę mej Prawdy, gdyż idą za jej świętą nauką, znosząc wszystko, cierpienia i trudy, dla zbawienia bliźniego. Bo nie znaleźli innego, poza tym sposobu okazania Mi miłości, którą żywili dla Mnie. Wszystkie inne sposoby, którymi mogliby dowieść swej miłości, polegają na tym sposobie głównym, którym jest stworzenie rozumne. Jak ci rzekłem na innym miejscu, wszelkie dobro, którego można dokonać, spełnia się poprzez bliźniego, bo dobrze czynić można tylko przez miłość ku Mnie i ku bliźniemu. Wszystko, co czyni się poza miłością, nie może być dobrym, choćby czyny były cnotliwe (por. l Kor 13,1-3). Tak samo popełnia się zło za pośrednictwem bliźniego, przez brak miłości. Rozumiesz tedy, że przez to pośrednictwo, które im dałem, słudzy moi okazują swą doskonałość i czystą miłość, którą żywią dla Mnie, zabiegając ciągle, wśród wielu cierpień, o zbawienie bliźniego. Dlatego oczyszczam ich przez udręczenia, aby przynosili obfitsze i słodsze owoce. Woń cierpliwości ich wznosi się aż do Mnie.

Jakże słodki i miły jest ten owoc, jak pożyteczny dla duszy, która cierpi bez winy! Gdyby mogła to widzieć, nie byłoby cierpienia, którego by nie szukała gorliwie i nie znosiła z radością. Aby obdarzyć tym skarbem mych ukochanych synów, obarczam tym skarbem mych ukochanych synów, obarczam ich brzemieniem wielkich trudów, aby nie rdzewiała w nich cnota cierpliwości. Gdyby nie mieli jej w ciągłym użyciu, to w chwili, gdy trzeba by nią się posłużyć, ujrzeliby, że jest pokryta rdza niecierpliwości, która zżera duszę.

Niekiedy uciekam się wobec nich do miłego podstępu, aby utrzymać ich w pokorze. Usypiam w nich władze duszy do tego stopnia, że ani ich wola, ani uczucie nie doznają żadnego wrażenia, chyba tyle co osoby uśpione; nie mówię martwe, bo w duszy doskonalej uczucie zmysłowe może drzemać, lecz nie umiera i nawet jeśli dusza opuści się w ćwiczeniu i w żarliwości świętego pragnienia, zbudzi się gwałtowniejsze, niż kiedykolwiek. Niech więc nikt, choćby był najdoskonalszy, nie zawierza zmysłom; wszyscy powinni trwać w świętej bojaźni przede Mną. Liczni są ci, co upadają nędznie, a nie byliby upadli, gdyby mieli więcej nieufności. Mówię więc, że uczucia zdają się być uśpione. Ponieważ znieśli wielkie próby bez wzruszenia, skłonni są mniemać, że nic ich już nie zaniepokoi. Nagle jakaś drobnostka, która jest niczym i z której potem będą się śmiali, wzburza ich uczucie do tego stopnia, że sami się zdumiewają. Zrządza to moja opatrzność dla postępu duszy, prowadzać ją w dolinę pokory. Dusza, już roztropniejsza, wznosi się ponad siebie, i nie szukając wymówki z nienawiścią i wyrzutem karci swoje uczucie, co sprawia, że ono tym doskonalej się uspokaja.

W niektórych z mych wielkich służebników opatrzność ma pozostawia kolec, który znał drogi apostoł Paweł, moje naczynie wybrane. Choć otrzymał naukę mej Prawdy w przepaści Ojca wiecznego, zostawiłem mu kolec i bunt ciała (por. 2 Kor 12,7).

Czyż nie mogłem uwolnić Pawia i służebników moich od tego kolca? Niewątpliwie tak. Czemuż więc opatrzność moja nie czyni tego? Aby przysporzyć im zasługi i zachować ich w poznaniu siebie, z którego czerpią prawdziwa pokorę. A także, aby uczynić ich pełnymi miłości dla bliźniego i współczującymi z ich cierpieniami (por. Hbr 4,15.5,2-3). Będą mieli więcej litości dla uległych namiętnościom, znając je z własnego doświadczenia. Wzmogą w sobie miłość i będą biec do Mnie, namaszczeni prawdziwa pokorą i rozpaleni ogniem boskiej miłości. Tym sposobem i mnóstwem innych dochodzą do doskonałego zjednoczenia, jak ci rzekłem; do zjednoczenia tak zupełnego i do takiego poznania mej dobroci, że jeszcze w ciele śmiertelnym kosztują szczęścia nieśmiertelnych. Trwając w więzieniu ciała, zdają się sobie wolnymi. Ponieważ poznali Mnie bardziej, kochają mnie bardziej. Kto kocha bardzo, bardzo cierpi; więc ze wzrostem ich miłości, rośnie ich cierpienie.

A cóż sprawia im cierpienie? Ani wyrządzane im krzywdy, ani dolegliwości cielesne, ani napaści diabła, ani żadna inna przeciwność, która mogłaby ich spotkać osobiście. Nic z tego nie może ich zasmucić. Bolą ich tylko obrazy Mnie wyrządzone, gdyż widzą i wiedzą, że jestem godny, aby Mnie kochać i służyć Mi; boli ich zguba dusz, które toną w ciemnościach świata i trwają w tak wielkiej ślepocie. W tym zjednoczeniu, którego dusza dokonała ze Mną przez miłość, widzi ona i poznaje we Mnie niewymowną miłość, którą żywię dla stworzeń; widzi, że są one moim obrazem i ogarnia je miłością dla miłości do Mnie. Więc czuje boleść nieznośna, gdy widzi, że stronią od dobroci mojej. Tak wielka jest ta męka, że wszelkie inne męki w porównaniu z tą nikną i wydają się jej niczym, jakby to nie ona ich doznawała.

Zrządzeniem mej opatrzności objawiam się sam sługom moim. Ukazuję im w sobie, z wielkim smutkiem, nieprawości i nędze świata, potępienie dusz w ogóle i w szczególności, wedle tego, jak podoba się dobroci mojej, aby wzrastali w miłości i bólu. Pobudzani tak ogniem pragnienia, wołają do Mnie z silną nadzieją, oświeceni światłem najświętszej wiary, prosząc o pomoc mą dla tylu nieszczęśliwych. Tak boska opatrzność moja, pokonana bolesnymi, słodkimi i niespokojnymi pragnieniami mych sług, zaradza potrzebom świata i jednocześnie posila ich samych i wznosi ich ku głębszemu poznaniu Mnie i ku doskonalszemu zjednoczeniu się ze Mną.

Jak widzisz, liczne są drogi i różne sposoby, którymi prowadzę doskonałych. Dopóki żyją, zawsze są zdolni postępować w doskonałości i w zasłudze. Przeto oczyszczam ich z wszelkiej nieuporządkowanej miłości własnej, duchowej i doczesnej; chłoszczę ich licznymi udręczeniami, aby przynosili obfitszy i lepszy owoc. Wielka ich boleść na widok wyrządzonej Mi obrazy, która pozbawia duszę łaski, stawia w cieniu wszelkie inne uczucie, tak, że wszystkie cierpienia tego życia wydają się im niczym wobec tej udręki. Toteż nie dbają zarówno o cierpienie, jak i o pociechę; wszystko im jedno. Nie łakną pociechy, nie kochają Mnie miłością najemną. Szukają chwały i sławy imienia mego.

Widzisz więc, najdroższa córko, że opatrzność moja rozciąga się na wszystkie stworzenia rozumne, że sposoby, których używam, są przedziwne, a sposobności, które nastręczam, są nieskończone. Ludzie ciemności nie znają ich, bo ciemność nie może zrozumnieć światła. Mogą je poznać tylko ci, którzy posiadają światło, więcej lub mniej doskonałe, wedle stopnia światła. Światło to zdobywa dusza w poznaniu siebie, aby z nieprzejednaną nienawiścią powstać przeciw ciemności.

św. Katarzyna ze Sieny