Ostrzeżenie w Siekierkach 1943

Dwunastoletniej Władzi Fronczak wielokrotnie ukazywali się Maryja i Jezus, a dookoła szalała wojna.

Módlcie się, bo idzie na was wielka kara, ciężki krzyż. Nie mogę powstrzymać gniewu Syna mojego, bo się lud nie nawraca − mówiła Maryja do małej Władzi w czasie wojny. Objawienia zaczęły się 3 maja 1943 roku. Był ciepły wieczór, Święto Maryi Królowej Polski. Dwunastoletnia Władzia Fronczak wróciła do domu po nabożeństwie majowym odprawianym przy pobliskim krzyżu. Stała jeszcze w oknie, podziwiając kwitnący sad nad brzegami Wilanówki.
Nagle w miejscu, gdzie pień drzewa rozgałęzia się w konary, ujrzała świetlistą postać, która powiedziała do niej: „Idź, zapal lampkę”. W domu u Władzi stał ołtarzyk z figurą Matki Bożej, przy którym palono lampę naftową. Teraz była zgaszona. Władzia zapaliła ją. Maryja poprosiła, by przyniosła różaniec. Nauczyła Władzię modlitwy. Po kilku minutach postać zniknęła.
Ale pojawiała się w kolejnych dniach. Po pierwszym widzeniu Władzia pobiegła do sąsiadki i wzruszona opowiedziała o wszystkim. Rodziców nie było jeszcze w domu. Gdy usłyszeli, co się stało, trochę się przerazili. Poprosili o pomoc nauczyciela, a ten zaprosił na badania zaprzyjaźnionego psychiatrę. Nie stwierdził on u dziecka żadnych odchyleń od normy. Maryja objawiała się Władzi w kolejnych dniach, miesiącach, latach.
Mówiła do dziewczynki: „Przyszłam do was, abyście wiedzieli, że gdy będziecie szli śladami moimi, nie zginiecie”. Władzia widziała też Jezusa. Mówił: „Oto Serce Moje, które tak bardzo umiłowało serca wasze. Miłujcie i wy Serce Moje”. O objawieniach szybko dowiedzieli się mieszkańcy. Pod drzewem co wieczór modliły się tłumy.
W pobliżu swoją siedzibę mieli żołnierze niemieccy. Widzieli te zgromadzenia, ale nigdy nie interweniowali. Proszono Władzię, by spytała Maryję, kiedy skończy się wojna. Na „wstążce z jasności” ukazała się data: „1945”.
Maryja prosiła o kapliczkę w tym miejscu i o oddanie w opiekę tego miejsca „księżom szkolnym” (pijarom). Pytana o znak, Maryja odpowiedziała: „Niedługo zadzwonią dzwony i wszyscy uwierzą, że ja tu byłam”.
Ale w pobliżu nie było przecież żadnego kościoła…