Fałszywa ekologia – zanieczyszczenia w spalinach – uderza tylko w stare auta, a nowe jeszcze bardziej trują

Nie dajmy się ogłupiać.

Podatek za zanieczyszczanie powietrza od starych aut, tzw ekologia, to propaganda i lobby producentów nowych aut.
Od lat jesteśmy straszeni emisją CO2 – który sami w procesie oddychania wytwarzamy.
Tlenki azotu, (NOx) w przeciwieństwie do wspomnianego wcześniej CO2, stanowią realne zagrożenie dla życia i zdrowia ludzi.
Półprawdami chce się wyeliminować biedniejsze społeczeństwo z zakorkowanych dróg i nakręcić rynek sprzedaży nowych aut.
Podatek ekologiczny dotyczących starych aut (powyżej 10lat) uderza w ubogie społeczeństwo i jest niesprawiedliwy.
Sprawiedliwy jest stosunek emisji spalin od ilości przejechanych kilometrów, lub co lepsze do sprawdzenia, ilości zakupionego paliwa.
Stare auto możliwe, że emitują więcej zanieczyszczeń, ale nowe auta przez fakt jeżdżenia mnóstwo kilometrów, biją stare auta w zanieczyszczeniach kilkanaście razy!

Wierzymy na słowo koncernom samochodowym, które lobbują fałszywą ekologią, przykład fałszowania przez VW ilości trujących spalin.

Manipulacje
– pokazuje się warunki laboratoryjne, – mniejsze i czystsze spalanie, – a nie drogowe, rzeczywiste
– stare samochody robią do 10 tys / rok – dojazd do pracy, do rodziny czy z rodziną
– nowe samochody 10-20 tys / miesiąc – po to się kupuje nowe samochody, by zarabiały na siebie
– CO2 to jednak nie trucizna – to ten sam gaz, który sami produkujemy, oddychając. Dwutlenek węgla powstaje przy okazji spalania węglowodorów i tak naprawdę podawanie wysokości jego emisji to nic innego, jak wskazywanie, ile auto pali.
– auta nie mogą średnio emitować więcej niż 130 g CO2 na kilometr, czyli powinni podać, że auto nie może palić więcej jak 5,5l/100km
– pokazuje się stare kotły ogrzewające mieszkania, a przecież każde auto to taki kocioł wytwarzający energię cieplną i zanieczyszczenia związanie ze spalaniem.
– Organizacja badawcza International Council of Clean Transportation (ICCT), na podstawie danych zebranych z ponad pół miliona pojazdów, wyliczyła, że w 2014 roku średnia różnica między zużyciem paliwa deklarowanym przez producentów a tym, z którym trzeba się liczyć w warunkach rzeczywistych, przekroczyła 30 %, (w 2004 było to 10%) przy czym ta rozbieżność z roku na rok robi się coraz większa, czyli bardziej kłamią.
– Badania na zlecenie Krajowego Urzędu ds. Środowiska, Pomiarów i Ochrony Przyrody Badenii-Wirtembergii, z których wynika, że nowoczesne diesle, homologowane wg najnowszej normy Euro 6 w warunkach drogowych emitują średnio nawet 8,5 raza więcej tlenków azotu (NOx), niż dopuszcza to wspomniana norma! Oczywiście, w laboratorium taki problem nie występuje.
– Sadze w starym dieslu widać, w nowe są wyposażone w filtry cząstek stałych (DPF, FAP), które powinny zatrzymywać ok. 90-95 proc. sadzy zawartej w spalinach. Problem polega na tym, że przy takiej skuteczności filtr działający czysto mechanicznie szybko by się zatkał i raz na jakiś czas musi zostać przepalony. W tym celu wtryskiwana jest dodatkowa dawka paliwa, które dopala się dopiero w filtrze. Przez kilka-kilkanaście minut skład spalin jest wtedy taki, że teoretycznie ekologiczne auto staje się największym zagrożeniem dla środowiska, bo w jednym momencie procesu dopalania nadrabia z nadwyżką to, co teoretycznie zatrzymał. Co jeśli dopalanie włączy się w korku?
– Auto bez filtra cząstek stałych mniej pali, ale fałszywa ekologia wymaga tego filtra
– Obowiązująca norma Euro 6 przewiduje, że emisja szkodliwych tlenków azotu nie może przekraczać 80 mg/km, w praktyce, – na drodze, a nie w laboratorium – okazało się, że pojazdy testowe – niemal nowe, sprawne, o niskich przebiegach – emitowały ich nawet blisko 680 mg/km!
– Rzekomo ekologiczne konstrukcje silników benzynowych, spełniające najnowsze normy, emitują znacznie więcej cząstek stałych niż aktualne diesle! Za to nic nie grozi, bo w przypadku benzyniaków przepisy w ogóle nie przewidują badania emisji cząstek stałych czy zadymienia! W 2011 roku eksperci niemieckiego automobilklubu ADAC wykonali serię badań, w czasie których stwierdzili, że np. w przypadku BMW 116i z silnikiem benzynowym z bezpośrednim wtryskiem emisja szczególnie niebezpiecznych, najdrobniejszych cząstek stałych przekracza niemal 7-krotnie normę Euro 5 obowiązującą wówczas dla diesli, a Golf 1.2 TSI przekraczał normę 3,5 raza. Tak wygląda ekologia w praktyce.

wspomagałem się danymi z auto-swiat.pl