1 września Żywot świętego Idziego, opata

(Żył około roku Pańskiego 550)

Egidiusz albo Idzi, rodem z Aten, pochodził ze znakomitej rodziny dawnych królów greckich. Rodzice jego byli bardzo zamożnymi i przykładnymi chrześcijanami. Wychowali syna jak najstaranniej, a że Pan Bóg obdarzył go niepospolitymi zdolnościami, rychło zasłynął znakomitą nauką, a obok tego wielką pobożnością. Ulubionym jego zajęciem były książki i modlitwa. Stroniąc od zwykłych rozrywek młodzieży, w chwilach wolnych odwiedzał ubogich, hojnie ich obdarzał, a chorym sam z wielką miłością usługiwał. Zdarzyło się, że kiedy był dzieckiem, oddał biednemu własną suknię, nie mając go czym innym wesprzeć.

Będąc jeszcze bardzo młodym, odziedziczył po śmierci rodziców bardzo znaczny majątek, lecz nie wahał się długo, jaki z niego ma uczynić użytek. Pomny na słowa Pana Jezusa: “Idź, sprzedaj co masz, i daj ubogim” (Mat. 19,21), sprzedał święty Idzi całą majętność swoją i rozdawszy wszystkie pieniądze biednym, z miłości ubogiego Pana Jezusa sam żył z żebraniny. Czyn tak wielkiej miłości bliźniego i zaparcia się samego siebie zjednał mu wielki szacunek w całym mieście, a jeszcze bardziej rozsławiły jego świątobliwość dwa następujące cuda:

Gdy pewnego razu w dzień uroczysty był w kościele, opętany znajdujący się tamże zaczął wyć straszliwie. Idzi, zdjęty litością, przybliżył się do niego, i w imię Jezusa Chrystusa rozkazał szatanowi, aby ustąpił. W tejże chwili opętany wobec licznie zgromadzonego ludu został uwolniony od złego ducha. Innym znowu razem ukąsiła pewnego człowieka jadowita gadzina. Był już konający, gdy wtem ujrzano, że Idzi wychodził z kościoła i przyzwano go do umierającego. Święty modlił się przez chwilę gorąco do Boga i przeżegnał chorego, po czym ten wstał zupełnie zdrowy.

Święty Idzi

Od tej pory wszyscy czcili Idziego jako Świętego i cudotwórcę, co widząc Idzi, którego pokora niezmiernie nad tym bolała, postanowił opuścić ojczyznę i udać się w obce kraje, gdzie by był zupełnie nieznanym. Wsiadłszy na cudzoziemski okręt w celu udania się do Francji, bardzo się uradował, gdy spostrzegł, że go nikt z płynących nie zna, lecz i tu cud, jaki uczynił, objawił w nim wielkiego sługę Bożego. Zaledwie bowiem wypłynęli na pełne morze, kiedy wybuchła straszna burza, grożąc okrętowi niechybnym zatonięciem. Idzi pomodlił się, a gdy wzniósł ręce ku Niebu, burza ucichła i okręt zdołał się uratować.

Przybywszy do Francji, udał się święty Idzi do błogosławionego Cezariusza, arcybiskupa arelitańskiego, aby się powierzyć jego przewodnictwu duchownemu jako słynnemu w tym mistrzowi. Cezariusz prędko poznał, jak świętego ucznia zesłał mu Pan Bóg, i pragnął na zawsze zatrzymać go przy sobie. Po dwuletnim pobycie u arcybiskupa, gdy cuda, jakie znowu czynił, rozsławiły jego imię i zjednały mu powszechną cześć, opuścił tajemnie swojego ojca duchownego z zamiarem ukrycia się na jakiej puszczy. W tym celu, przebywszy Ren, zapuścił się w dzikie lasy, które podówczas otaczały tę rzekę, i w nich napotkał świątobliwego pustelnika nazwiskiem Weradyn, którego Pan Bóg obdarzył łaską czynienia cudów. Osiadł przy nim, ale gdy chorzy przybywali do niego jeszcze tłumniej niż dawniej, postanowił i to miejsce opuścić, i zamierzał tak ukryć się przed sławą ludzką, żeby go nikt nie mógł znaleźć.

Puścił się tedy dalej w głąb tego ogromnego i gęstego lasu, i po kilku dniach drogi znalazł w skale jaskinię, której wejście zamknięte było gęstymi i ciernistymi krzakami. Uradowany z wyszukania tak nieprzystępnego miejsca, upadł na kolana, złożył za to Panu Bogu gorące dzięki i postanowił już z tej jaskini nigdzie nie wychodzić.

Spędził tam już kilka lat, obcując tylko z Bogiem, zatapiając się w najwyższej bogomyślności i tu na ziemi anielski żywot wiodąc, gdy spodobało się Panu Bogu i tym razem jeszcze wywieść go z ukrycia dla zbudowania i pożytku wiernych. Zdarzyło się, że Chyldebart, król Francji, polował w tych lasach. Myśliwi jego, wytropiwszy łanię, która żywiła Idziego, gonili za nią z ogarami. Łania, ledwie już dysząc, wpadła do jaskini Świętego i ukryła się u jego nóg, gdy tym czasem psy, nie mogąc przebyć cierni, zatrzymały się przed jaskinią. Wieczorem, gdy opowiedziano o tym królowi, ten postanowił sam dojść, co by to za miejsce tak nieprzystępne było i przybywszy tam, a po wielu trudnościach przerąbawszy wejście do jaskini, ujrzał w niej sługę Bożego, u nóg jego zaś leżącą łanię. Król domyślił się, iż to być musi jakiś pobożny pustelnik, wdał się więc z nim w długą rozmowę, a poznawszy w nim wielkiego Świętego, chciał go hojnie obdarzyć, i polecił się jego modlitwom, Idzi jednak nic nie przyjął.

Wszystko to tym większy szacunek dla niego wzbudziło w Chyldebarcie, tak że dokąd bawił w tej okolicy, codziennie miewał z sługą Bożym długie rozmowy. Gdy odjeżdżał, wiedząc, iż Idzi nic od niego przyjąć nie zechce, spytał go, co by mógł uczynić, czym by mu swoją monarszą łaskę okazał. Święty odpowiedział, iż uczyni rzecz miłą Bogu, jeśli w tym miejscu samotnym wybuduje klasztor, w którym by zakonnicy wieść mogli taki rodzaj życia, jaki prowadzą pustelnicy na puszczach w Egipcie. Jakoż w krótkim czasie z rozkazu królewskiego stanął w tym miejscu obszerny klasztor i wnet zapełnił się zakonnikami, którzy na rozgłos sławy świętego Idziego w wielkiej liczbie pośpieszyli z różnych stron, aby pod jego przewodnictwem służyć Bogu ostrą pokutą i modlitwą. Pomimo oporu, jaki stawił Święty, obrano go opatem, a klasztor pod jego kierownictwem zajaśniał wzorami takiej przedziwnej pokuty i świątobliwości, jakie przedstawiały klasztory pustelników egipskich.

Po kilku latach, król, przebywający podówczas w mieście Orleanie, powołał Idziego do siebie. Udał się tam Święty, a i w podróży swojej i w czasie pobytu na dworze królewskim wiele cudów czynił. Między innymi zdarzyło się, iż król miał na sumieniu jakiś grzech ciężki, z którego nie chciał się spowiadać, stawiając przez to w wielkim niebezpieczeństwie duszę swoją. Dnia pewnego, zaniepokójmy tym więcej niż zwykle, prosił Idziego, aby się za niego gorąco pomodlił, nie zwierzając się mu jednak z tego, co mu ciążyło na sumieniu, Święty udał się do kościoła na modlitwę, a podczas niej objawił się mu anioł, oznajmiając, że modlitwy jego Pan Bóg wysłuchał, lecz trzeba, aby wziął kartkę, którą znajdzie na ołtarzu i oddał ją królowi. Uczynił to Idzi, a król wyczytawszy na niej grzech tajony, a zarazem przyrzeczenie od Boga, że mu będzie wszystko odpuszczone, byle się szczerze wyspowiadał, przystąpił do sakramentu spowiedzi, przyjął i wypełnił naznaczoną pokutę, po czym odzyskał spokój sumienia.

Po powrocie do klasztoru Idzi odbył pielgrzymkę do Rzymu, dla uczczenia grobu świętych apostołów. Żył jeszcze długo potem, przewodnicząc braciom na drodze wysokiej świątobliwości, aż wreszcie pobłogosławiwszy ich, zakończył swoją ziemską pielgrzymkę w drugiej połowie szóstego wieku.

Nauka moralna

Najosobliwszą rzeczą w tym Świętym jest uciekanie od sławy ludzkiej i szukanie zatajenia na pielgrzymkach i puszczach. Nawet doskonałych nic tak prędko nie zepsuje, jak sława ludzka i wysokie u ludzi rozumienie, toteż Święci gardzili sławą ludzką.

Czynią posłuszeństwo Bogu nieme stworzenia, ptaki, ryby, sam tylko człowiek wyłamuje się z niego. Kruki słuchały i karmiły Eliasza; słuchała ryba, gdy Jonasza proroka w brzuchu nosiła i na brzegu z morskiej głębokości go postawiła; słuchał lew i posłuszeństwem swoim nieposłusznego proroka potępił. Gdy jesteśmy na robocie i służbie Pańskiej, ufajmy Panu Bogu, który nas pożywi i sposób dla nas znajdzie. Bójmy się raczej głodu piekielnego, gdy próżnujemy.

Modlitwa

Wstawienie się za nami błogosławionego Idziego, opata, niech nas Panie miłosierdziu Twojemu poleci, abyśmy za jego opieką otrzymali to, czego z własnych zasług dostąpić nie możemy. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa. Amen.

Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku – Katowice/Mikołów 1910r.