gdy przeminie czas, nie będzie dlań ratunku

DIALOG O BOŻEJ OPATRZNOŚCI CZYLI KSIĘGA BOSKIEJ NAUKI
CXL – Gdzie Bóg mówi o swej opatrzności względem ludzi i skarży się na ich niewierność. Wykład pewnej figury w Starym Testamencie która zawiera cenną naukę.

Ukazawszy ci mą opatrzność w przypadku poszczególnym, wracam do jej działania ogólnego.
Nie zdołasz sobie nigdy wyobrazić, jak wielkie jest zaślepienie człowieka. Traci on wszelki rozsądek i wszelkie poznanie, skoro tylko zaufa sobie i zawierzy swej mądrości (por. Prz 26, 12.28,26). O szalony człowiecze, czy nie widzisz, że mądrość swą posiadasz nie z siebie, lecz dała ci ją dobroć moja, która dba o twoje potrzeby?

Co tego dowodzi? Twoje własne doświadczenie. Ileż razy pragnąłeś uczynić coś, a nie mogłeś i nie umiałeś tego uczynić. Innym razem wiedziałeś jak, ale nie mogłeś; a gdy mogłeś, nie wiedziałeś jak. Innym razem nie miałeś czasu, a jeśli miałeś czas, brakło ci woli. Wszystko to pochodzi ode Mnie, wszystko to zrządziła moja opatrzność dla twego zbawienia. Chce ona, abyś poznał, że nie istniejesz i musiał uniżyć się, a nie pysznić. We wszystkim napotykasz zmianę i brak, bo nic nie jest w twej mocy. Tylko łaska moja jest niewzruszona i stała; nie zmieni się ona i odebrana być ci nie może. Nikt nie zdoła oderwać cię od niej i wtrącić cię na powrót w grzech; chyba że się sam zmienisz. Jakże więc możesz podnosić głowę przeciwko dobroci mojej? Nie uczyniłbyś tego, gdybyś chciał słuchać rozumu; nie mógłbyś ufać sobie i zawierzyć własnej mądrości. Lecz ponieważ stałeś się nierozumnym zwierzęciem (por. Ps49,13; l Kor 2,14), nie widzisz, że wszystko się zmienia, z wyjątkiem mej łaski. Czemu nie ufasz Mnie, który jestem twym Stwórcą? Bo ufasz sobie. Czyż nie jestem ci wierny i oddany? Niewątpliwie, tak. Nie możesz tego nie widzieć, bo doświadczasz tego co dzień.

O najsłodsza i najdroższa córko, człowiek nie był Mi wierny i oddany. Przekroczył zakaz, który mu dałem i znalazł śmierć. Pozostałem mu wierny, dotrzymałem słowa, zachowując dlań to, dla czego go stworzyłem, bo chciałem dać mu najwyższe, wieczne Dobro. Aby spełnić ten zamiar mej prawdy, zjednoczyłem me Bóstwo, najwyższą wysokość, z niskością waszego człowieczeństwa. Odkupiony i przywrócony do łaski mocą krwi Jednorodzonego Syna mojego, człowiek może rzec, że doświadczył wierności mojej. A jednak, zda się, wątpi, że jestem dość mocny, aby mu pomóc, dość silny, aby wspierać i bronić od nieprzyjaciół, dość mądry, aby oświecić oko jego intelektu, lub że mam dość dobrotliwości, abym mu zechciał dać to, co jest konieczne dla jego zbawienia. Mniema, zda się, że nie jestem dość bogaty, bym mógł go wzbogacić, ani dość piękny, by mu przywrócić piękność. Zda się, że boi się, czy znajdzie u Mnie chleb do jedzenia i szatę do przyodziania się. Postępowanie jego dowodzi, że tak myśli. Bo gdyby wierzył we Mnie prawdziwie, wiara jego rodziłaby święte i dobre czyny.

Jednak co dzień doświadcza tego, że jestem silny. Bo zachowuję go przy życiu i bronię od nieprzyjaciół. Widzi, że nikt nie może oprzeć się sile i mocy mojej, a jeśli nie widzi, to przez to, że widzieć nie chce.

Mądrość moja rządzi i włada całym światem, z taką doskonałością, że niczego w nim nie braknie i niczego doń dodać nie można. Przewidziałem wszystko dla duszy i ciała. Nie zmusiła Mnie do tego wola wasza, bo nie istnieliście jeszcze. Jedynie dobrotliwość moja skłoniła Mnie stworzyć niebo i ziemię, morze i firmament. Stworzyłem niebo, aby się poruszało nad wami, stworzyłem powietrze, abyście mogli oddychać; ogień i wodę, aby się miarkowały nawzajem; słońce, abyście nie trwali w ciemnościach. Wszystko to uczyniłem i zarządziłem, aby zaspokoić potrzeby człowieka. Niebo ozdobione jest ptactwem; ziemia rodzi owoce i liczne zwierzęta dla wyżywienia człowieka; morze roi się od ryb. We wszystkim widnieje doskonały ład mej opatrzności.

Zdziaławszy wszystkie te dobre i doskonałe rzeczy, stworzyłem człowieka na obraz i podobieństwo swoje i umieściłem go w tym ogrodzie, który przez grzech Adama, rodzi teraz ciernie tam, gdzie wprzód rosły kwiaty woniejące niewinnością i największą słodyczą. Wszystko ulegało człowiekowi, lecz nieposłuszeństwo zaszczepiło bunt w nim samym i we wszystkich stworzeniach. Zdziczał świat i człowiek, człowiek, który jest sam innym światem! Lecz zaradziłem temu. Zesłałem na świat moją Prawdę, Słowo wcielone, które usunęło dziczki, wyrwało ciernie grzechu pierworodnego, zrosiło ogród krwią Chrystusa ukrzyżowanego, zasadziło krzewy siedmiu darów Ducha Świętego, wyplewiwszy grzech śmiertelny. Stało się to nie za życia, lecz po śmierci Jednorodzonego Syna mojego.

Ten zamiar Opatrzności jest wyobrażony w Starym Testamencie, gdy Elizeusz uproszony został, aby wskrzesił umarłe dziecko. Elizeusz nie poszedł, lecz posłał Gechaziego z łaską swą, rozkazawszy mu, aby położył laskę na zmarłym chłopcu. Gechazi poszedł, uczynił to, co mu rzekł Elizeusz, lecz chłopca nie wskrzesił. Widząc to Elizeusz udał się osobiście do dziecka, przylgnął doń wszystkimi członkami i tchnął siedemkroć w usta jego. I chłopiec odetchnął siedem razy na znak życia, które mu zostało przywrócone (por. 2 Krl 4,29-35).

To samo zostało zobrazowane przez Mojżesza, którego posłałem z łaską prawa do zmarłego, a był nim rodzaj ludzki. Lecz prawo nie przywróciło życia zmarłemu (por. J 1,17; Rz 3,20.7,4). Wysłałem, wyobrażone przez Elizeusza, Słowo Jednorodzonego Syna mojego, które przylgnęło do tego zmarłego dziecka, przez zjednoczenie natury boskiej z waszą naturą ludzką. Natura boska dokonała tego zjednoczenia wszystkimi swymi członkami, mocą moją, mądrością Syna mego i łaskawością Ducha Świętego, słowem: Ja cały, Bóg, przepaść Trójcy, sprzymierzyłem się z naturą ludzką, jednocząc się z nią.
Po tym zjednoczeniu, słodkie Słowo miłości dokonało drugiego, spiesząc w upojeniu serca na haniebną śmierć krzyżową, gdzie rozpięło się samo. Po tym drugim zjednoczeniu udzieliło temu zmarłemu chłopcu siedmiu darów Ducha Świętego, tchnąć w usta pragnącej duszy i uwalniając ją od śmierci przez chrzest święty. Dusza odetchnęła wtedy na znak życia, które odzyskała, wyrzucając z siebie siedem grzechów śmiertelnych. Tak stała się dusza ogrodem ozdobionym słodkimi i rozkosznymi owocami.

Co prawda, ogrodnik, którym jest wolna wola, może jeszcze, wedle swego upodobania, pielęgnować ten ogród lub doprowadzić go do zdziczenia. Jeśli sieje złe ziarno miłości własnej, z którego wyrasta siedem grzechów głównych, rodzących z kolei wszystkie inne, tłumi siedem darów Ducha Świętego i niszczy wszystkie cnoty. I wtedy nie ma męstwa, jest słaby; nie ma umiarkowania, nie ma roztropności, gdyż stracił światło, które wiedzie rozum; nie ma wiary ani nadziei, ani sprawiedliwości. Staje się niesprawiedliwy, pokłada nadzieję tylko w sobie i wierzy wiarą martwą tylko w siebie. Ufa stworzeniom, a nie ufa Mnie, swemu Stwórcy. Nie ma miłości ani litości. Miłość własnej ułomności zniszczyła wszystko: Jakże może być dobry dla bliźniego, kiedy stał się okrutny dla siebie. Pozbawiony wszelkiego dobra, wpadł w największe zło.

I któż mu wróci życie? Ten sam Elizeusz, Słowo wcielone, mój Syn Jednorodzony! Niech ten ogrodnik uzbroi się w nienawiść siebie, bez której niczego nie dokona, niech wyrwie ciernie grzechu i niech spieszy w miłości sprzymierzyć się z nauką mojej Prawdy; niech skropi swój ogród krwią, krwią, którą kapłan zlewa mu na głowę, gdy idzie do spowiedzi ze skruchą w sercu, z żalem za grzechy, z zadośćuczynieniem i z postanowieniem niegrzeszenia więcej.
W ten sposób może oczyścić ogród swej duszy za życia, gdy przeminie czas, nie będzie dlań ratunku, jak ci to wielokrotnie mówiłem.

św. Katarzyna ze Sieny