prześladują Mnie i ciągle swą niecierpliwością, nienawiścią, szemraniem i niewiernością.

DIALOG O BOŻEJ OPATRZNOŚCI CZYLI KSIĘGA BOSKIEJ NAUKI
CXXXVIII – Jak wszystko co Bóg dopuszcza, staje się tylko dla naszego zbawienia. I jak są ślepi i mylą się ci, co sądzą inaczej.

Chcę, najukochańsza córko, abyś wiedziała, jak wielkiej cierpliwości Mi trzeba, aby znieść moje stworzenia, które stworzyłem, jak ci rzekłem, na obraz i podobieństwo moje, z tak wielką słodyczą miłości (por. Rz 9,22-23).

Otwórz oko intelektu i spójrz we Mnie. Wyłożę ci poszczególny przypadek, który się zdarzył i w którym, jeśli dobrze pamiętasz, miałem na prośbę twą dopomóc i jak wiesz, dopomogłem, przywracając tego człowieka do stanu jego, bez niebezpieczeństwa śmierci. To co stało się w tym poszczególnym przypadku, dzieje się w ogólności we wszystkich innych.

Wtedy ta dusza, otwarłszy oko intelektu, oświecone światłem najświętszej wiary, utkwiła je w boskim majestacie, z gorącym pragnieniem. Bo słowa, które usłyszała, ukazały jej lepiej prawdę boską o słodkiej opatrzności Boga. Aby być posłuszną rozkazowi zatopiła spojrzenie w przepaści Jego miłości. Wtedy ujrzała, że jest On najwyższym i wiecznym Dobrem, że z czystej miłości stworzył nas i odkupił krwią Syna swego i że ta sama miłość była źródłem wszystkich darów, które raczy zsyłać, zarówno cierpień, jak pociech. Wszystko pochodzi z miłości, wszystko zrządzone jest dla zbawienia człowieka, Bóg nie zna innego celu. Prawdę tę widziała w krwi wylanej z takim ogniem miłości.

Wtedy rzekł najwyższy i wieczny Ojciec:
Jakże ślepi są przez miłość własną ci, którzy gorszą się i niecierpliwią. Mówię ci teraz w szczególności i w ogólności, powtarzając to, co ci rzekłem. Biorą za złość, uważają za poczęte dla ich szkody i zguby, z nienawiści do nich to, co czynię z miłości i dla ich dobra, by ocalić ich od mąk wiecznych i dać im życie trwałe. Czemuż więc skarżą się na Mnie? Bo nie ufają Mnie, tylko sobie; toteż błądzą w ciemnościach, nie rozpoznają niczego. Nienawidzą więc tego, co powinni szanować i w pysze swej chcą osądzać moje tajne wyroki, które są wszystkie słuszne. Postępują jak ślepi, którzy z dotyku ręki, czy ze smaku lub z dźwięku głosu, chcieliby sądzić o wartości rzeczy według wrażeń swych niskich, słabych, ograniczonych zmysłów. Nie chcą słuchać Mnie, który jestem prawdziwym światłem, który żywię ich duchowo i cieleśnie, i bez którego nic mieć nie mogą.

Jeśli niekiedy doznają usług od jakiegoś stworzenia, Jam jest ten, który dał temu stworzeniu wolę i zdolność, możność i umiejętność służenia. Ci szaleńcy chcą w drodze kierować się zmysłem dotyku. Lecz dotyk łudzi, gdyż nie posiada światła, które pozwala rozróżniać barwy; podobnież smak może być wprowadzony w błąd, gdyż nie widzi nieczystego owada, który siada na pożywieniu. Ucho może być oszukane słodyczą dźwięku, bo nie widzi tego, który śpiewa i który, gdyby mu zaufać, wierząc tylko jego głosowi, mógłby cię zabić.

Tak czynią ci ślepcy, którzy stracili światło rozumu; krocząc po omacku zawierzają tylko wrażeniom swych zmysłów. Uciechy świata wydają się im rozkoszne. Lecz ponieważ nie widzą, nie zdają sobie sprawy, że uciechy te są podobne do sukna przetkanego mnóstwem cierni, że są związane z wielkimi smutkami i licznymi troskami, i że serce, które je posiada poza Mną, jest nieznośne dla samego siebie.

Uciechy te wydają się słodkie i przyjemne ustom — pragnienia, które pożądają w sposób nieuporządkowany. Lecz na uciechach tych roją się obrzydliwe owady, mnóstwo grzechów śmiertelnych, które plugawią duszę, odbierają jej podobieństwo moje i ściągają ją z drogi łaski. Jeśli dusza ta nie otworzy oczu na światło wiary, aby oczyścić się w krwi, czeka ją śmierć wieczna. Dusza słucha miłości własnej, której głos wydaje się jej słodkim śpiewem. Czemu? Bo dusza bieży na oślep za miłością zmysłów; nie widzi nic; złudzona dźwiękiem, pośpiesza za zwodniczym czarem; natrafia na przepaść i pochwycona w więzy grzechu, wpada w ręce swych nieprzyjaciół. Oślepiona miłością własną, zadufaniem w sobie i we własnej wiedzy, nie zważa na Mnie, który jestem jej przewodnikiem i drogą.

Droga ta wytknięta została przez Słowo Jednorodzonego Syna mojego, który rzekł: Jam jest droga i prawda, żywot i światło. Kto idzie przezeń, nie może zbłądzić ani kroczyć w ciemnościach (por. J 14,6.8,12), i nikt nie może przyjść do Mnie, jeno przez Niego, gdy jest On jednym ze Mną (por. J 10,30). Rzekłem ci już, że uczyniłem Go mostem, abyście wszyscy mogli dojść do swego celu. Jednak, mimo to wszystko, ludzie nie ufają Mnie, który chcę tylko ich uświęcenia (por. l Tes 4,3). W tym celu, z wielkiej miłości, daję im lub dopuszczam na nich wszystko, co ich spotyka, a oni zawsze gorszą się ze Mnie. Z cierpliwością znoszę i zachowuję ich, bo kocham ich, choć oni Mnie nie kochają (por. l J 4,10). Oni zaś prześladują Mnie i ciągle swą niecierpliwością, nienawiścią, szemraniem i niewiernością. Chcą przeniknąć, w swej ślepocie, skryte zamiary moje, powzięte w sprawiedliwości i miłości, a nie znają nawet siebie samych. Kto nie zna siebie, nie może znać, zaprawdę, Mnie, ani rozumieć wyroków moich. Przeto widzą fałszywie.

św. Katarzyna ze Sieny