dusza, póki nie dojdzie do prawdziwej miłości, zawsze się boi

DIALOG O BOŻEJ OPATRZNOŚCI
LXIII – W jaki sposób dusza wstępuje na drugi stopień mostu po wejściu na pierwszy.

Otóż widziałaś, jak wysoko stoi ten, co doszedł do miłości przyjacielskiej. Wzniósł się od stopni uczucia i doszedł do tajemnicy serca, to jest na drugi z trzech stopni, wyobrażonych w ciele Syna mojego. Rzekłem ci, że przedstawiają one trzy władze duszy, teraz ci wykażę, że oznaczają trzy stany duszy.
Lecz zanim cię doprowadzę do trzeciego, chcę ci wyłożyć, w jaki sposób dochodzi się do tego, by być przyjacielem, jak stawszy się przyjacielem, stać się synem wznosząc się do miłości synowskiej. Potem powiem ci, co czynić stawszy się przyjacielem i po czym poznaje się, że stał się przyjacielem.
Po pierwsze, jak ktoś staje się przyjacielem? Opowiem ci to. Najpierw dusza była niedoskonała, trwając w miłości służalczej, lecz przez ćwiczenie i wytrwałość dochodzi do miłowania uciech i własnej korzyści, znajdując we Mnie radość i pożytek. Tą drogą idzie ten, co pragnie dojść do miłości doskonalej, to jest do miłości przyjacielskiej i synowskiej.
Mówię, że miłość synowska jest miłością doskonałą, bo ona otrzymuje w miłości syna dziedzictwo ode Mnie, Ojca wiecznego. Ponieważ miłość synowska zawiera w sobie miłość przyjacielską, przeto rzekłem ci, że przyjaciel staje się synem. Jak odbywa się ta przemiana? Oto tak.
Każda doskonałość i każda cnota pochodzi z miłości, a miłość żywi się pokorą; pokora wynika z poznania i świętej nienawiści siebie samego, czyli własnej zmysłowości. Kto doszedł do tego, winien trwać i przebywać w celi poznania siebie.

Zamknęli się tam ze strachu, bo dusza, póki nie dojdzie do prawdziwej miłości, zawsze się boi.

Objawia wam to Prawda moja, gdy rzekła do uczniów: Odejdą i powrócę do was (J 14,28). Wszystko, co rzekła, zwracało się w szczególności do uczniów, a ogólnie i powszechnie do wszystkich ludzi obecnych i przyszłych. Do tych przyszłych, rzekł też: Odejdę i powrócę do was.

Gdy trwała w stanie grzechu śmiertelnego, oddzieliła się ode Mnie, a Ja pozbawiłem ją łaski za jej grzech, gdyż zamknęła drzwi pragnienia. Słońce łaski znikło, nie z winy słońca, tylko z winy stworzenia, które zamknęło drzwi pragnienia.
Lecz dusza poznała znów siebie, uświadomiła sobie ciemności swoje, otworzyła okno i wyrzuciła z siebie zgniliznę przez świętą spowiedź. Wtedy Ja łaską wróciłem do duszy i jeśli dziś odchodzę od niej, nie odbieram jej mej łaski, lecz odczucie mej obecności. Czynię to, by skłonić ją do uniżenia się i do ćwiczenia się w szukaniu Mnie w prawdzie, doświadczać ją w świetle wiary i uczyć roztropności. Jeśli kocha Mnie bezwzględnie, z żywą wiarą i nienawiścią siebie, raduje się nawet w czasie cierpienia, uważając się za niegodną pokoju i spoczynku ducha. To jest drugi z trzech warunków osiągnięcia doskonałości, które Obiecałem ci wyłożyć.

Kiedy oko już czuwa w poznaniu Mnie i siebie, dusza modli się ustawicznie. Jest to modlitwa świętej i dobrej woli; ta ciągła modlitwa nie przeszkadza oddawać się modlitwie aktualnej w czasach przepisanych i określonych nakazem świętego Kościoła.

Odchodzę jeszcze dlatego, aby ujrzała i poznała swój błąd. Widząc się pozbawioną pociechy, czuje zgnębienie, czuje, że jest słaba, bezsilna, niewytrwała i odkrywa korzeń tego w duchowej miłości własnej. Jest to dla niej środek poznania siebie, dźwignięcia się ponad siebie, wstąpienia na stolicę sumienia swego, aby nie dopuścić, by to odczucie nie uległo poprawie. Dzieje się to przez naganę i przez stępienie korzenia miłości własnej nożem znienawidzenia tejże miłości własnej oraz przez pragnienie cnoty.

św. Katarzyna ze Sieny